Strony

niedziela, 16 listopada 2014

THIRD PERSON [2013]




Paul Haggis od czasów pamiętnego CRASH raczej nie zaskakiwał mnie swoimi filmami. Kolejne zachowawcze tytuły [W DOLINIE ELAH, DLA NIEJ WSZYSTKO] choć nie raziły sztampą, nie zawierały w sobie pierwiastku zaskoczenia i błyskotliwości znanej z wielokrotnie nagradzanego CRASH. Zaznaczyć tutaj również trzeba, że Haggis to nie tylko ceniony reżyser, ale może nawet lepszy scenarzysta. I ten pierwiastek przeważa w jego nowym filmie THIRD PERSON. Gdybym miała oceniać odrębnie ten film za scenariusz i reżyserię, moim zachwytom nad pomysłem fabuły nie byłoby końca. Jednak nie do końca mnie ten obraz przekonuje, choć Higgis wrócił do pierwotnych założeń znanych nam z CRASH.



Nie ma nic gorszego, niż kretyn, który tłumaczy tytuły na polski język nie zagłębiając się w film. Angielskojęzyczny tytuł ma bowiem kluczowe znaczenie dla fabuły. A polski odnośnik MIASTO MIŁOŚCI tylko wprowadza widza w błąd. Jedyną sensownością w tym tłumaczeniu jest wyraz "miasto", albowiem historia ma miejsce w kilku wielkich miastach Europy i USA. Miłość natomiast jest jedynie naddatkiem do głębszego problemu, który porusza Haggis, mianowicie zaufanie i wiara.



Haggis kreśli nam obraz szóstki bohaterów, rozrzuconych po świecie, których bardzo wiele łączy. Tę szóstkę spaja postać pisarza, który zamknięty w hotelowym pokoju pisze kolejną powieść. Powieść ta ma być swoistym rozliczeniem z demonami przeszłości i nadzieją na powrót do świata żywych. 
Nie ukrywam, że Haggis tymi opowieściami mocno gmatwa widzowi w głowie. Film przedstawia nam trzy wątki. Handlarza ubrań i jego wątpliwej znajomości z rumuńską imigrantką. Młodej matki, która walczy z byłym mężem o prawa do opieki nad synem oraz prawniczki, która próbuje pogodzić się ze stratą swego syna. Wszystkie te postaci prowadzą do pisarza, co początkowo może wydawać się nielogiczne. Haggis jednak wymusza na widzu pełne skupienie. Jeśli zagwarantujemy temu obrazowi maksimum naszej uwagi, skupimy się na szczegółach i niuansach odnajdziemy klucz do sensu tych historii. Trzecia osoba tego filmu, to człowiek próbujący rozliczyć się z tragedią, której był przyczyną. Dramat, który przeszedł, a za który był w pełni odpowiedzialny. Fala kłamstw, zaprzeczeń, prób wymazania z pamięci własnej winy i niezasadnych tłumaczeń jest kanwą dla każdej z tych kilku historii i bohaterów. Jednakże wszystkie te historie są kolejnymi warstwami książki, którą próbuje oczyścić swoją przeszłość bohater.



THIRD PERSON to szczególny przypadek filmu, który sprawia, że wszelkie mankamenty wyłapane w trakcie seansu tracą wszelki sens i stają się bezzasadne w momencie zejścia fabuły do pierwotnych założeń autora. W chwili rozwikłania tej łamigłówki dostrzeżemy, że każda słabość scenariusza, błahość i miałkość niektórych scen i dialogów mają sens i znaczenie z punktu widzenia postawy, jaką reprezentuje w tym filmie pisarz. Najsłabsza pod kątem dialogów i rysu postaci historia handlarza ubrań i Rumunki jest tutaj zarysem powieści, która została odrzucona przez wydawcę ze względu na właśnie ową miałkość i słabość. Natomiast każda kolejna nowela zbliża nas do prawdy na temat tragedii, którą wyparł z siebie pisarz.



Takim oto sposobem, moja początkowa niechęć wobec scenariusza Haggisa spełzła na niczym i z pokorą muszę oddać jego wielkość. Pomysł jest niezwykły i choć może on wydawać się zagmatwany i trudny do rozwikłania zachęcam, by skupić swoją uwagę na szczegółach. Z komentarzy na polskich portalach filmowych wynika, że wiele osób opisuje ten film bez zrozumienia kluczowego zagadnienia tego filmu. Wiele osób błędnie odczytało zamysł Haggisa i sens tych historii. To nie jest film o miłości, to film o bólu i stracie. O pogodzeniu się z największą tragedią, jaka może przytrafić się rodzicowi, czyli utratą dziecka z własnej winy. A przede wszystkim to opowieść o ludzkich słabościach i bólu duszy, która gdy doskwiera zmusza czasami do irracjonalnych decyzji.
Polecam ten film. Nie tylko z uwagi na niebanalny i bardzo inteligentny scenariusz. Ale i na bardzo dobrą kreację Liama Neesona, która na tle pozostałej wybitnej obsady wydaje się być wybijającą.
Moja ocena: 7/10 [mocne 7,5]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))