Strony

piątek, 19 grudnia 2014

LOITERING WITH INTENT [2014]



LOITERING WITH INTENT to jedna z tych niskobudżetowych produkcji, które albo zachwycą, albo przyprawią o niezły mętlik w głowie. Podobnie miałam z THE KINGS OF SUMMER, który wizualnie mnie ujął, jednak fabuła już niekoniecznie przypadła mi do gustu. Niestety to samo mogę powiedzieć o nowym filmie Adama Rappa, który po 30 minutach oglądałam wyłącznie dla obsady.



Film ten zaczyna się w dość komiczny sposób. Para kolegów, aktorów na bezrobociu dostaje zlecenie i jednocześnie wielką szansę na karierę. Muszą w ciągu kilku dni napisać scenariusz. Problem w tym, że kasa na projekt przepadnie, jeśli nie wyrobią się w czasie. By sprostać zadaniu wyjeżdżają z wielkiego miasta na wieś, do siostry jednego z bohaterów. Cudowność natury, sielskość, spokój i idylla dość szybko zostanie zakłócona natłokiem gości i chaosem emocjonalnym tychże. Jak można się domyślić ze scenariusza nici, perypetie uczuciowe rozkwitają, a para bohaterów opuści ową wiejską oazę spokoju z niezłym mętlikiem w głowie.



Pierwsza połowa zapowiadała się bardzo ciekawie. Jednak w miarę upływu czasu ciekawość została pożarta przez słowotok, sporą ilość niepotrzebnych dialogów i niedopracowaną charakterystykę postaci. Bohaterowie miotali się w swoim własnym świecie niczym dzieci po zmroku, nie bardzo wiadomo po co, na co i dla kogo. Wątki uczuciowe z jednej strony były zabawne, z drugiej niedopracowane. Zbyt pobieżnie potraktowano uczuciowe zmagania, a rywalizacji zabrakło urokliwego testosteronu. 
Również obsada w pierwszym planie nie powaliła, przyćmił ją obłędny plan drugi. Nie da się ukryć, że film skradł duet Marisa Tomei i Sam Rockwell. Ta para wyjadaczy nadała tej dość mdłej fabule wyrazistości i pazura. Bez nich LOITERING WITH INTENT byłby mdłą, przegadaną historią o raczkujących aktorach, pozbawionych łutu szczęścia, w świecie zdominowanym przez rekiny.



Czy polecać ten film? Mam problem. Z jednej strony fajna obsada, momentami rozgrywki uczuciowe między bohaterami rozbawiały, ale po seansie pozostało mi uczucie zmarnowanego potencjału. Jeśli miałabym podejść do tego filmu po raz drugi z pewnością bym zrezygnowała. 
Moja ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))