Strony

czwartek, 18 grudnia 2014

HARDCORE [1979]





DWA ŚWIATY, czyli kontynuacja fascynacji aktorstwem George C.Scotta. A za kamerą Paul Schrader, który napisał scenariusze do takich klasyków, jak TAKSÓWKARZ, WŚCIEKŁY BYK, WYBRZEŻE MOSKITÓW, OSTATNIE KUSZENIE CHRYSTUSA, czy AMERYKAŃSKI ŻIGOLAK, a to tylko wybrane tytuły. Schrader świetnie radzi sobie z piórem, co widać również w postaci scenariusza do tego filmu. Jednak, gdy porwiemy się na porównanie jakości jego scenariuszy z jakością reżyserii stwierdzimy, że nie jest to jego mocna strona.



Historię tego filmu najszybciej możemy porównać do filmu OSIEM MILIMETRÓW. Główny bohater w poszukiwaniu swej zaginionej, nieletniej córki będzie zmuszony wejść w przestępczy świat brudnej pornografii, by ją odnaleźć. To co jednak odróżnia te dwa filmy, to owe tytułowe dwa światy. Kontrasty, których ucieleśnieniem jest ojciec dziewczyny i jego światopogląd przeciwstawiony reszcie świata.



George C.Scott po raz kolejny rewelacyjnie oddaje dramatyzm swego bohatera, a scena kinowa, w której doświadcza przerażającej prawdy o swej córce jest niesamowicie przejmująca. Postać, którą gra Scott jest przedstawicielem niezwykle religijnych amerykańskich kalwinistów. Tą małomiasteczkową społeczność charakteryzuje ogromna pobożność, solidarność sąsiedzka, przywiązanie do tradycji i poszanowanie rodzinnych relacji. Ich codzienność naznacza jednak dość sztywny kodeks moralny i etyczny, który nijak się ma do otaczającej rzeczywistości. Na tym tle rodzi się konflikt pomiędzy młodszą częścią rodziny, a starszyzną. Gdy krew się burzy, okowy systemu nakazowego coraz bardziej zaczynają doskwierać. Część przyjmie postawę konformistyczną, inni dusząc się atmosferą religijnej pobożności znajdą najprostszą drogę ku upragnionej wolności, którą jest ucieczka. Zanim jednak nasz bohater spostrzeże ten problem będzie musiał przejść przez potworną gehennę, która zmusi go do zweryfikowania swego religijnego nastawienia.



DWA ŚWIATY należy do obrazów przygnębiających, smutnych i bezczelnie wytykających nam cały brud tego świata. Wypływa z niego wszelka nikczemność, szubrawstwo i zgnilizna, która dla przeciętnego obywatela jest niedostrzegalna. Widzimy postępujące upodlenie, zredukowanie wartości moralnych i etycznych do minimum oraz zaprzeczenie godności ludzkiej. Niestety natura nie znosi próżni, a każda najmniejsza szczelina musi zostać wypełniona. Szkoda jednak, gdy dotyka ona osoby niewinne, nieukształtowane, podatne na wpływy i często wbrew ich woli.
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))