Strony

poniedziałek, 1 grudnia 2014

NETWORK [1976]





Czy Paddy Chayefsky podobnie, jak bohater w jego scenariuszu jest prorokiem? Czy faktycznie tak niewiele zmieniło się od lat 70-tych skoro ten film jest wciąż bardzo aktualny? Ten przenikliwy obraz obnażający struktury czwartej, najpotężniejszej władzy z jednej strony potrafi otworzyć oczy niedowiarkom, z drugiej niezaprzeczalnie rzyga nam w twarz prawdą, którą wszyscy omijają niczym zgniłe jajo. Telewizja z całym zapleczem stojących za nią ludzi i władz, a raczej korporacji, które mają jeden cel...uśpić naszą czujność i stworzyć bezmózgą papkę, której jedyną ambicją będzie zakup kolejnej, bezużytecznej rzeczy, która zagraci nasze życie, a jednocześnie podłechta nasze marne ego. Taki obraz kreśli Chayefsky w SIECI, a jego słowo pisane rewelacyjnie przełożył na ekran Sidney Lumet.


Chayefsky kreśli nam obraz absurdu. Oto Howard Beale, marny prezenter wiadomości, w podrzędnej stacji telewizyjnej doznaje szału, typowego fiksum-dyrdum. Pomieszania z poplątaniem faceta, który wypalony zawodowo powinien łatać wnukom skarpety, jednak nadal ma wzniosłe ambicje wobec swojej minionej już wielkości. Oświadcza więc telewidzom, że zamierza odejść na emeryturę, a pożegnaniem będzie jego samobójstwo na wizji. Podupadająca stacja zachęcona nagłym zainteresowaniem programem i skokiem popularności Howarda postanawia powierzyć mu osobny program. Program, w którym zmęczonym wojnami, konfliktami i kryzysami Amerykanom będzie rzygał prosto w twarz prawdą o globalizacji, korporatyzacji, ogłupieniu i upadku cywilizacji, jaką znają.



Scenariusz jest wprost genialny. Jest to kolejny film pióra Chayefsky'ego, jaki widziałam i nie mogę wyjść spod wrażenia potencjału tego gościa. Niezwykle przenikliwe, kąsające i wiercące w głowie dziury dialogi. Przy tym niesamowicie inteligentne i błyskotliwe. Rewelacyjne uchwycenie czasów i problematyki oraz bohaterowie do bólu złożeni, ale przy tym targani emocjami zwykłego, szarego człowieka. Ze zwykłymi rozterkami, dylematami i problemami, których rozwiązanie czasami bywa mylne i bolesne. Bohaterowie podejmują pochopne decyzje, potrafią wyciągnąć z nich wnioski lub żyć w słodkiej iluzji okłamując się dla świętego spokoju. Tacy jednak jesteśmy... słabi, podatni na wpływy i zagubieni.



Film Lumeta obnaża nie tylko pracę telewizyjnej korporacji. Celowości jej działań, które ukierunkowane są na wynik finansowy i na tanie emocje, które doskonale się sprzedają. Kolejny tandetny show, krwawy i najlepiej o śmierci lub cycki i goła dupa. Wskaźniki rosną, nowe pokolenie bezmyślnie wizję tandety wciąga niczym gąbka wodę, maleje poziom ludzkiej wrażliwości, a kolejną śmierć głodową dziecka w Sudanie zajadamy kotletem pomiędzy pustą gadką szmatką spikera, a reklamami o tamponach, płynach na wypróżnienia, czy tabletkach na "płonący konar". Ten film absolutnie nie stracił na swej aktualności. Jest współczesny do bólu i trzeba by być ślepcem lub głupcem, by temu zaprzeczyć. Można być też pokoleniem pazernej na władzę, mega ambitnej i pustej w środku Diany Christiansen. Pani od ramówki wychowanej przez telewizję, która swoje życie układa niczym scenariusz kolejnego telewizyjnego show, a swoją bolesną samotność wypełnia pracoholizmem.



Piękny film, niezwykle mocny, przewrotny i wymowny nie tylko o zakłamaniu, hipokryzji mediów i ich pazerności. Chayefsky nie pozostawia również suchej nitki na widzu. Nieoczytanym matole, dla którego plastikowe pudło to wyrocznia, sposób na życie i zapychacz czasu. To widz jest winny temu, że łyka bzdurę za bzdurą, że nie potrafi oddzielić prawdy od fałszu, dostrzec prawdziwych intencji i zacząć kwestionować. A tym, dla których to kwadratowe pudło stało się wyznacznikiem prawdy Chayefsky mówi prosto... telewizja kłamie, bo tak chce, bo ma w tym interes, bo w waszej własnej próżności mówią wam to, co chcecie usłyszeć. 
Polecam ten film. Jest rewelacyjny, może z początku wydać się monotonny, jednak gdy show Howarda rozkręci się na dobre nasze uszy i oczy nie będą w stanie odkleić się od ekranu. Zasłużone Oskary za pierwszo i drugoplanowe role oraz za scenariusz. Cóż mówić, to pozycja obowiązkowa dla tych, którzy poszukują kina inteligentnego, błyskotliwego i poruszającego wszystkie szare komórki, jakie nam jeszcze pozostały.
Moja ocena: 9/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))