Moje pierwsze spotkanie z kinem Dietricha Bruggermanna i jakże intensywne. Gdyby Ulrich Seidl bohaterkę ze swojej trylogii PARADIES: GLAUBE, bogobojną Annę Marię zobrazował w dzieciństwie z pewnością przypominałaby bohaterkę DROGI KRZYŻOWEJ Bruggermanna, Marię.
Reżyser zabiera nas w świat religijnego fanatyzmu. Kilkunastoletnia Maria, niezwykle religijna dziewczyna postanawia złożyć siebie w ofierze za zdrowie młodszego brata. Życie Marii jest przesączone religijnością. Wywodzi się z bogobojnej rodziny, która należy do odłamu Kościoła przestrzegającego surowych zasad przed soborowych. Współczesna muzyka uznawana jest za szatańską, kontakty z chłopcami są zakazane, obowiązuje niezwykła skromność w zachowaniu i ubiorze, a każde dni upływają na modlitwie i surowych religijnych nakazach.
Bruggermann konsekwentnie przeprowadza nas przez absurd religijnego fanatyzmu, który w tym przypadku objawia się w kościele rzymsko-katolickim. Każde wydarzenie odzwierciedla 14 stacji drogi krzyżowej. Wprawdzie osobowość Marii nie jest buntownicza, a ona sama pilnie i z oddaniem oddaje się wierze, reżyser mocną krechą rysuje nam idiotyzmy, zaściankowość i ciemnogród filmowych ślepych wyznawców. Apodyktyczna i oschła matka, która buduje w Marii niepewność i kompleksy. Uległy i cichy ojciec, który mocno tkwi pod pantoflem matki, przyzwalając na jej niedorzeczne zachowanie. Oraz Kościół, który trzyma pieczę nad funkcjonowaniem swoich oddanych wiernych, pogłębiając w nich posłuszność oraz wzmacniając karność i uległość.
DRODZE KRZYŻOWEJ zarzucono przerysowanie. Czy tak faktycznie jest? Trudno ocenić. Z pewnością obraz ten niesie ze sobą wiele skrajnych emocji. Złość na matkę Marii, która niczym tyran trzyma na uwięzi swoją córkę i wzmacnia w niej poczucie winy. Ojciec dziewczynki, który jest w życiu rodziny nieobecny. Kościół, który w dzieciach znajduje świetną pożywkę na budowanie chorych ideologii i ślepej wiary opartej na wstecznictwie i odrzuceniu wszystkiego, co niesie za sobą współczesna cywilizacja, a co najważniejsze oducza te młode istoty prawa do własnego wyboru.
Bardzo przeżyłam ten film. Ciężko przeszłam utożsamienie się z młodą Marią, jej ból, cierpienie i brak wsparcia wśród najbliższych osób. Jednak świadomość niemocy, braku wpływu na wyprany mózg dziewczyny, którą ślepa wiara doprowadziła do samounicestwienia, przeżywa się najboleśniej.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))