Strony

piątek, 27 marca 2015

COMET [2014]




Jak nie znoszę filmów romantycznych i melodramatów, tak COMET mnie absolutnie zauroczył. Niebanalne, bardzo oryginalne podejście do rozwlekłego tematu miłości. Obraz ma coś w sobie z hiszpańskiego ABRE LOS OJOS, amerykańskiego 500 DAYS OF SUMMER, a całość okraszona jest iście "linklaterowskimi" dialogami z jego miłosnej trylogii BEFORE... . Nie jest to film łatwy w odbiorze, jest niczym łamigłówka, labirynt umysłu bohatera, w który nas zaprasza, a wyjście musimy już znaleźć sami.



Konstrukcja fabuły jest w miarę prosta. Oto pewien młody mężczyzna poznaje piękną, młodą dziewczynę, w której zakochuje się w mgnieniu oka. Od tego momentu reżyser Sam Esmail rozpoczyna swój żmudny proces dochodzenia do sedna wszystkich związków. Buduje sześcioletni cyklu życia związku bohaterów, przez który skrupulatnie nas prowadzi. Zaczyna standardowo od momentu fascynacji, a kończy tak, jak to zwykle bywa, rozstaniem. Nie jest to jednak typowa historia związkowa. Ma w sobie sporą dawkę magii, tajemniczości, skrywa klucz, który otworzy nam drzwi do prawdy o tej parze. Narracja prowadzona jest urywkowo. Jesteśmy rozrzuceni między etapami, niczym puzzle i to my musimy złożyć ten obrazek w całość. Wprawdzie bohaterowie podpowiadają nam, rzucając słowa klucze, ale całe sedno tkwi wyłącznie w naszej wyobraźni.



Cudownie skonstruowany film. Przepiękne zdjęcia, które symbolizują pragnienie bohaterki o związku, jako obrazie, w którym nie ma początku, środka i końca. Plastyka ujęć jest niezwykła. Zabawa kolorami i światłem zachwyca. Strona wizualna tego filmu jest nadzwyczajna. Kolejną perełką jest ścieżka dźwiękowa Daniela Harta. Dodaje kolorytu, dodatkowo ubarwia i urozmaica oparty wyłącznie na dialogach film. COMET nabiera bowiem barw teatralnych. Dialogi i sceny rozpisane są na filmową dwójkę bohaterów, a ożywieniem obrazu staje się właśnie wspomniana muzyka i zdjęcia.



Polecam ten film. Jest to jedna z bardziej niebanalnych produkcji o banalnym temacie miłości, jakie do tej pory przyszło mi oglądać. Ciekawie ujęta perspektywa obranego tematu przez reżysera, audio-wizualna perełka z bardzo fajnymi kreacjami duetu Justin Long - Emmy Rossum.
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))