Stephen Daldry, reżyser, którego filmy BILLY ELLIOT, GODZINY, czy LEKTOR bardzo sobie cenię, jakiś czas temu popełnił mały wypadek przy pracy w postaci ckliwego filmidła STRASZNIE GŁOŚNO, NIESAMOWICIE BLISKO. Z ciekawością podeszłam więc do filmu ŚMIEĆ, choćby dlatego, by odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to był jednorazowy spadek formy, czy Daldry ugrzązł na twórczej mieliźnie. I o ile ŚMIEĆ nie jest filmem tak dobrym, jak chociażby BILLY ELLIOT, Daldry kontynuuje tematykę dziecięcą i całkiem przyjemnie mu ona wyszła.
Daldry w swoim nowym filmie ujmuje w pigułce chorobę, która zżera Brazylię. Kontrastuje niesprawiedliwość, niewydolny system, biedę i panującą korupcję z bogactwem, brakiem szacunku do człowieka i życia. Fabuła wpisuje się w dość burzliwe czasy kraju. Zamieszki, wydawanie publicznych pieniędzy na fanaberie polityków i szerzące się ubóstwo. W takich właśnie warunkach Daldry buduje swój dramat przesiąknięty kryminalną otoczką.
Mali chłopcy, mieszkańcy miejscowego wysypiska znajdują wśród śmieci portfel z gotówką. Kiedy zauważają, że znaleziskiem bardzo interesuje się policja, nieufni bohaterowie postanawiają rozwikłać tajemnicę jego zawartości.
Reżyser umiejętnie połączył dramat bezdomności i biedy małych bohaterów z wątkiem kryminalnym. Z jednej strony dostrzegamy bezduszny system, którego nie interesuje los jego obywateli. Dzieci dla których amerykański ksiądz wraz pomocnicą staną się jedyną rodziną. Z drugiej zaś strony rysuje nam obraz Brazylii skorumpowanej, w której politycy tkwią głęboko w kieszeniach mafii, a ci sterują lokalnym rynkiem. Kwitnie bezprawie, policja ściga wyłącznie tych przestępców, którzy są politykom niewygodni, a patologia, której powinni przeciwdziałać jeszcze bardziej się pogłębia. Na tym tle mali bohaterowie wypadają bardzo autentycznie. Sympatyczne urwisy, które mimo braku wzorców i autorytetów, potrafią odróżnić dobro od zła. Przy tak fajnie skonstruowanych kluczowych postaciach trochę drażni charakterystyka postaci drugoplanowych, zwłaszcza księdza i jego podopiecznej.
Daldry stworzy bardzo energiczny film, przesączony akcją, który przywołuje w pamięci kino Danny Boyle'a. Do swojego projektu zaangażował zarówno aktorów brazylijskich - Wagner Maura, czy Selton Mello, jak i amerykańskich - Martin Sheen, Rooney Mara. Nie do nich jednak należał film. Skradli go mali bohaterowie, którzy byli wisienką na tym wizualnie fajnym torcie. Może nie jest to film wybitny, sporo w nim infantylnej ideologii i ulicznego patosu, ale z pewnością sympatycznie spędza się z nim czas.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))