EL MAR to dość specyficzne kino psychologiczne, którego reżyserem jest twórca niedawno oglądanego przeze mnie, brutalnego TRAS EL CRISTAL. Dramat osadzony w latach powojennych, w których obserwujemy młodych ludzi i ich przeżycia związane z czasami wojennych zawieruch. Przyjaciele z dzieciństwa, po latach, spotykają się w sanatorium dla gruźlików. Wracają bolesne wspomnienia, pierwsze fascynacje, które kontrastowane są próbą rozwikłania problemów związanych z przeżytymi traumami.
Nie jest to łatwy film w odbiorze. Akcja toczy się dość ślamazarnie, jednak reżyser wybornie odwzorowuje zachowania ludzi, którzy przez lata tłamsili w sobie negatywne emocje. Sposoby radzenia sobie w sytuacjach stresogennych i konfliktowych, metody odreagowywania złości i agresji mają swoje źródło w przeszłości. Bohaterowie naznaczeni wojną, niczym kalki odwzorowują zachowania, które były dla nich odstręczające, a jednocześnie próbują im zaradzić. Odbijanie się od ściany powoduje nowe konflikty, rozdrapuje ledwo zabliźnione rany i tworzy kolejne bolesne doświadczenia.
EL MAR nie jest kinem łatwym i przyjemnym i nie zapadnie mi w pamięć. Warto jednak poświęcić mu trochę czasu. Porusza problemy, które przez wiele lat były tematem tabu. Molestowanie seksualne, odkrywanie seksualnej tożsamości, zespół stresu pourazowego. Porusza również temat przyjaźni, wiary w człowieka, a zwłaszcza jej zachwiania. Ciekawy film, jednak monotonia mocno nadwątliła jego odbiór, ale po seansie z TRAS EL CRISTAL muszę stwierdzić, że taki jest najwyraźniej filmowy styl Villarongi.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))