Jeśli przyjrzymy się reżyserskiej karierze Richarda Donnera to stwierdzimy, że jest ona pełna blasku i genialnych produkcji. Wprawdzie rozstrzał gatunkowy jest tak wielki, jak stąd do Marsa, nie zmienia to faktu, że Donnerowi udało się wpisać do klasyki kina chociażby OMENEM, czy serią LETHAL WEAPON. Jak na tym tle wypada ZABAWKA? Biorąc pod uwagę potencjał reżysera, jak i aktorów, to dość marnie. Po Pryorze spodziewałam się zrywania boków ze śmiechu. Parsknęłam raptem parę razy i nie wiem nawet, czy to był tik nerwowy spowodowany nudą, czy rzeczywiście mnie wzięło.
Fabuła opowiada o czarnoskórym pisarzy na dorobku, który zmaga się z poważnymi problemami finansowymi. Groźba eksmisji zmusza go do pracy zarobkowej. Przez przypadek trafia mu się fucha "zabawki" bogatego paniczyka. Początkowa niechęć do zawodowego zajęcia szybko przekształca się w finansową gratyfikację o sporej wartości, a i przyjaźń z paniczykiem nabiera bardziej pozytywnych cech.
Film jest banalny, chociaż komedia sama w sobie rządzi się banałem. Mimo wszystko, zarówno fabuła, jak i charakterystyka postaci jest sztampowa, nudna i z metra cięta. Relacje między bohaterami są równie przewidywalne, co cała reszta. Historia oczywiście kończy się zacnym morałem o wartości człowieka, godności oraz przyjaźni i jeśli kogoś taki patos nie razi to z pewnością chwyci za serce. Jedyną wartością tego filmu była dla mnie kreacja Pryora, jego geniuszu nic nie jest w stanie przyćmić.
Moja ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))