Przez zupełny przypadek trafiłam na film Arsen Ostojica DROGA HALIMY. Obraz traktujący o efektach ubocznych konfliktu narodowościowo-religijnego na ziemiach Serbii i Bośni. Mówiący o cierpieniu, wojennych traumach, ale i zwykłych rodzinnych niesnaskach. Jest to jeden z lepszych antywojennych obrazów, jaki w tym roku widziałam, zaraz po gruzińskich MANDARYNKACH.
Główną bohaterką jest tytułowa Halima. Kobieta doświadczona przez los i wojnę. Muzułmanka, która nie mogąc mieć własnych dzieci adoptuje syna bratanicy, którego ta wyrzeka się z powodu konfliktu z ojcem. To właśnie los Halimy i jej adoptowanego syna poprowadzi nas przez wojenną zawieruchę i bolesne przeżycia, jakie przyszło bohaterom doświadczyć.
Obawiałam się, że DROGA HALIMY będzie kolejnym kliszowym wojennym filmem, w którym konflikt zbrojny zdominuje fabułę. Ostojic ujął absurd tej wojny w rękach muzułmańsko-chrześcijańskiego mezaliansu. Dwójka kochających się ludzi kontra religia, której dodatkowej mocy nadają ludzie i ich fobie. Ten konflikt jest niczym mikroskala, papierek lakmusowy, który ukazuje różnice i relacje pomiędzy społecznością muzułmańską i chrześcijańską. Wojenne apogeum będzie jedynie efektem końcowym tego iskrzenia.
Przejmujący film. Niezwykle subtelny, ukazujący dramat zwykłej, szarej jednostki. DROGA HALIMY ujmuje łatwością opowiedzianej historii, a także sposobem narracji. Liczne reminiscencje, wspomnienia, wizualizacje, które są odzwierciedleniem życiowych doświadczeń, a również przybliżają nam przeszłość bohaterów. Dodatkowego smaczku dodaje temu dramatowi muzyka. Bałkańskie rytmy plus piękno tamtejszej zróżnicowanej kultury i krajobrazów. Nie pozostaje mi nic innego, niż polecić ten film. Bardzo dobry scenariusz w pełni przełożył się na wysoką jakość tego filmu.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))