Reżyser Simon Staho lubuje się w przygnębiającej tematyce. Jakiś czas temu oglądałam DAISY DIAMOND. Niezwykle bolesną historię o młodej matce, która usilnie próbowała zostać aktorką, jednak na drodze do kariery stanęło jej dziecko. Film o depresji, niedojrzałości, o braku emocjonalnej równowagi. DZIEŃ I NOC nie odbiega znacząco klimatem do DAISY DIAMOND, choć zdecydowanie inną tematykę porusza.
Film swoją konstrukcją przypomina dramat z Tomem Hardy LOCKE. Utrzymana w minimalistycznym tonie opowieść o mężczyźnie u schyłku swej psychicznej wytrzymałości. Thomas wydaje się być mężczyzną silnym. Przyglądając mu się trudno wyczuć załamanie, które przechodzi. Majętny człowiek, który u boku ma kochającego syna i kobietę. Może nie tego oczekuje od życia, ale z pewnością jego oczekiwania nie zostały spełnione przez rzeczywistość. Cierpienie Thomasa jest porażające. Te ostatnie godziny jego życia to podróż nie tylko wgłąb własnych schiz, traum i urojeń. To przede wszytkim próba pogodzenia się z przeszłością i wyrównanie rachunków z przyjaciółmi oraz najbliższą rodziną.
Staho snuje mocno przygnębiający obraz emocjonalnego wypalenia. Thomas nie wydaje się mężczyzna z depresją. Cechuje go poddanie się życiu, bezsilność i nienawiść do siebie samego. Nie potrafi pogodzić się z przeszłością, a jedyną drogą ku temu stanowią samobójcze myśli. I choć Thomas nie należy do osób sympatycznych i bardzo ciężko się z nim utożsamić, gdzieś w głębi ducha odczułam wielkie współczucie. Krzywdy jakich doznał w dzieciństwie były ogromne, a ciężar wypartych wspomnień zbyt przytłaczający.
Polecam ten film. To iście skandynawskie klimaty. Ponure, przygnębiające i posępne. Opowiadający o człowieku i chwilach najgłębszego załamania. O nienawiści do siebie i poddaniu się. Niezwykle intymny obraz z genialną rolą Mikaela Persbrandta.
Moja ocena: 7/10 [mocne 7,5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))