Na przestrzeni lat powstało wiele filmowych adaptacji powieści Gustava Flauberta "Pani Bovary". Nie wszystkie błyszczały blaskiem swego literackiego odpowiednika, nie wszystkie były również tragiczne. Sophie Barthes znana z bardzo dobrego filmu COLD SOULS z 2009 roku postanowiła przedstawić nam swoją wersję życia MADAME BOVARY. I niestety nie jest to projekt zachwycający, wręcz żenująco słaby, zwłaszcza znając potencjał powieści, jak i reżyserki.
Każdy kto czytał Flauberta doskonale wie kim była Pani Bovary, jakie było jej życie i jakie miała wady, jakie zalety. Dla tych, którzy nie czytali nadmienię, że Bovary należy do typu kobiet tragicznych, uwikłanych w swe własne słabości, namiętności, pragnienia i niespełnione ambicje. Kobieta, która wyszła za mąż odkrywa nagle, że małżeństwo nie daje jej szczęścia. Szuka go więc w bogactwie i ramionach kochanków, powoli zatracając się w rozgoryczeniu i ułudzie.
Dodam tylko, że ci którzy oczekują wiernej adaptacji powieści Flauberta poczują się mocno zawiedzeni. Scenariusz zawiera wiele zmodyfikowanych wątków na potrzeby filmu. Wiele z wątków powieściowych w filmie w ogóle nie znajduje miejsca. Obraz Barthes wydaje się być wyjałowioną wizją życia Pani Bovary, a jej postać poznajemy jedynie powierzchownie, bez zagłębiania się w jej pogmatwaną duszę.
MADAME BOVARY to nie tylko słaby scenariusz. Choć zdjęcia francuskiej prowincji pozwalają nam na chwilowe zaparcie tchu, tak sama aura tego filmu niknie w koszmarnie dobranej obsadzie. Jedynym światełkiem jest tutaj Mia Wasikowski i trzecioplanowe role od Paula Giamatti i Rhys Ifansa. Aktorzy odgrywający role kochanków Bovary to kompletne aseksualne mątwy. Bardzo sobie cenię i lubię Ezrę Millera, jednak jest on bardziej wiarygodny w rolach psychopatów i zagubionych jednostek, niż w roli kochanka. A totalną porażką był wybór Logana Marshalla-Greena, topornego, niczym bal drewna na Dunajcu.
Lubię filmy kostiumowe, a postać Pani Bovary idealnie wpasowuje się role dramatyczne, pełne niedomówień, niedoskonałości, jednocześnie intrygujące i zachwycające. Niestety ten film pozbawiłby ikry nawet łososia w czasie tarła. Mdłe to było, nijakie i bez wyrazu.
Moja ocena: 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))