Powoli przestaję być fanką filmów o wszelkiego rodzaju superbohaterach. Czuję maksymalny przesyt. Świadomie nie poszłam do kina na nową odsłonę Avendżersów, choć jest to film wybitnie kinowy. Może straciłam możliwość obcowania ze świetnymi efektami na dużym ekranie, ale biorąc pod uwagę całość, była to słuszna decyzja.
Joss Whedon nie należy do moich ulubionych reżyserów. Jego filmy nie uderzają w moją czułą strunę. Ani mnie specjalnie bawią, ani wzruszają. Pierwsza część Avendżersów również nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Whedon w drugiej części próbuje pozbyć się kretyńskiego najazdu kosmitów, urozmaicając nam wybór bohaterów, zmodyfikowanych niczym w X-Menach wraz ze spersonifikowanym systemem AI nazwanym Ultron. Niezrównoważona psychicznie sztuczna inteligencja popada w niewytłumaczalną paranoję, czego skutkiem jest zamiar unicestwienia ludzkości.
Zacznijmy od minusów. Fabuła po raz drugi nie zaskakuje inteligencją. Jest idiotyczna. Zachowania bohaterów są nie tylko irracjonalne, ale pozbawione głębszego sensu. Brakuje oczywiście podstawowych wiadomości z zakresu fizyki i biologii [patrz: oddychanie na wysokości 6000 metrów nad Ziemią], przez co film już nie jest groteską, ale zwykłym debilizmem.
Żeby nie wyjść na totalną malkontentkę na osłodę dodam, że mimo słabego scenariusza, film oglądało się wyjątkowo dobrze. Głównie za sprawą wartkiej akcji, ale i genialnych efektów specjalnych. Czas umilały humorystyczne "wrzutki". No i obsada robiła spore wrażenie. Pewnie zapomnę o tym filmie równie szybko, jak szybko go obejrzałam, ale jak na niedzielny, niezobowiązujący seans, daje radę.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))