Nie jest to film wybitny, jednak w obecnych czasach z pewnością
spotkałby się z niemałą krytyką. Już słyszę te głosy potępiające i
porównujące twórców do pedofilów. Na szczęście lata 70-te,
paradoksalnie, nie były tak pruderyjne i przesadnie poprawne, jak
dzisiaj. Historia chora, jakich mało, irytuje, wzburza i skłania do głębszego zastanowienia. Towarzyszące ŚLICZNOTCE emocje są wystarczającym argumentem, by po ten seans sięgnąć.
Louis Malle swoją kontrowersyjną historię przenosi do wczesnych lat XX wieku. Nowy Orlean, burdel, w którym żyją i pracują kobiety wraz dziećmi. Jedną z bohaterek jest Hattie i jej 12sto letnia córka Violet. Kiedy Hattie udaje się upolować męża zostawia córkę w burdelu, w którym ta oddaje swoje młodzieńcze ciało za pieniądze.
Malle zarysował bardzo ciekawe portrety psychologiczne. Bohaterki są częścią zamkniętego kręgu. Zarówno Hattie, jak i jej córka prostytucję wyssały z mlekiem matki. Dla obu tych kobiet sprzedaż własnego ciała to taka sama praca, jak inne. Oddawanie się mężczyznom doprowadziły do perfekcji, kompletnie nie wstydząc się własnej profesji. Obserwując 12sto latkę ochoczo wkraczającą w przedwczesną dorosłość można doznać szoku. W dziewczynce nie ma kompletnie żadnych oznak strachu, oburzenia, a nawet buntu. Świadoma następstw wręcz z wystudiowaną precyzją zmierza do seksualnej inicjacji.
ŚLICZNOTKA to film nie tylko kontrowersyjny ze względu na fabułę, w której radośnie prostytuuje się dziecko. Reżyser podszedł do tematu niezwykle odważnie. Nie bał się ukazać nagość, nie tyle kobiecą, co dziecięcą. Myślę, że w dzisiejszych czasach zaprezentowane w filmie kadry nie miałyby racji bytu. Tym bardziej podziwiam młodziutką Shields, która musiała mieć ogromną odwagę, by zmierzyć się z tak trudną rolą, a jednocześnie mieć tyle wewnętrznej siły, by pokazać swą nagość.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))