POJEDYNEK to ostatnie dzieło Ridleya Scotta, które pozostało mi do obejrzenia. Ostatnie, ale jednocześnie jego pierwszy, pełnometrażowy projekt. Szkoda, że Scott od pewnego czasu prezentuje naprawdę słaby poziom. Zwłaszcza, gdy jego pierwsze filmy to obrazy fenomenalne.
Za kanwę scenariusza filmu POJEDYNEK posłużyło opowiadanie Josepha Conrada pod tym samym tytułem. Przenosimy się do czasów Bonapartego, Europy pogrążonej wojennymi potyczkami. Kiedy porucznik Armand d'Hubert działając na rozkaz swego przełożonego dostarcza porucznikowi Feraud wiadomość o jego aresztowaniu, nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo go ta wiadomość rozwścieczy. Feraud zmusza posłańca do pojedynku, jednak ich pierwsze starcie będzie początkiem wieloletniej wojny na potyczki.
Przyglądając się zapędom bohaterów nie sposób wyjść z podziwu nad zapalczywością , która wynika z kompletnie błahych pobudek. Nie rozumiem postępowania usprawiedliwianego obroną honoru, zwłaszcza gdy nie został on znieważony. Cała historia wygląda, jak walka kogutów, z czego jeden ma zdrowy rozsądek, a drugi nadmiar testosteronu. Być może na brak mojego zrozumienia tej historii główny wpływ ma fakt, że jestem kobietą. System wartości, jaki był pielęgnowany w tamtych czasach, a jaki mamy wpojony dzisiaj jest tak różny, że w takim wymiarze, jaki zaprezentował Scott, cała ta historia wydaje się być farsą, a z pewnością ma znamiona groteski.
POJEDYNEK to z pewnością kino męskie, w którym obok honoru, szaleje testosteron, pot, złość i zdrowa, męska rywalizacja. Panie w takiej sytuacji dawno by sobie oczy pazurami wydłubały, ale filmowi bohaterowie męsko kroczyli w ramiona śmierci, nawet jeśli ta podróż wydawała się idiotyczna. I myślę, że dla samego poczucia irracjonalności tych obyczajów warto poświęcić swój czas. Scott bardzo zgrabnie opowiedział dość trudną fabułę. Nie ma mowy o nudzie. A i duet Carradine - Keitel przynosi wiele radości.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))