IDA nie należy do moich ulubionych pozycji filmowych, mimo tak wielkiego rozdźwięku. Nie znajduję w tym filmie ujmującej treści, zbyt wiele słabo rozwiniętych wątków, a jedyne co mnie zaintrygowało to zdjęcia. Sięgnęłam jednak po wcześniejsze dzieło Pawlikowskiego, jakim jest LATO MIŁOŚCI i ten obraz, mimo zupełnie innej treści od IDY jest dziełem o wiele bardziej od niej uniwersalnym.
LATO MIŁOŚCI to historia nie tylko o miłości, odrzuceniu, samotności i zagubieniu. To opowieść o ciemnej ludzkiej naturze, której skłonności do manipulanctwa, pozbawionego skrupułów i bezczelnego cwaniactwa, czasami potrafią przyprawić o mdłości. Pawlikowski zabiera nas na angielską prowincję, w której młoda, zagubiona Mona znajduje ukojenie w przyjaźni z bogatą, dystyngowaną Tamsin. Jak się wkrótce okaże, owo ukojenie będzie tylko pozorne, bowiem za intencjami Tamsin kryje się zwykła, ludzka podłość.
Film ten wykonany jest bardzo prostymi środkami. Może nie zachwycają zdjęcia tak, jak miało to miejsce w IDZIE, jednak opowieść jest o wiele bardziej uniwersalna. Pawlikowski świetnie uchwycił tę stronę ludzkiej osobowości, która skłonna jest oszukiwać siebie i innych, jako antidotum przed ucieczką od świata pełnego rozczarowań. Bohaterowie tego filmu przepełnieni są goryczą po serii niepowodzeń i życiowych porażek.
LATO MIŁOŚCI to ciekawa odskocznia od kina meinstrimowego. Kameralność tego obrazu ujmuje i choć charakterystyka postaci wydaje się być pisana grubą kreską nie zmienia to faktu, że jest o nas, o każdym z nas. W każdym bowiem kryje się zwykła interesowność, która podsycona możliwością osiągnięcia zamierzonego efektu skłonna jest nie cofać się przed ciosami poniżej pasa. Polecam tym, którym podobała się IDA i tym, którzy poczuli się przez nią z lekka oszukani.
Moja ocena: 6/10 [mocne 6,5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))