Muszę przyznać, że miałam i mam mieszane odczucia przed, w trakcie i po seansie. Film mocno nierówny. Chciałam przerwać ten seans po kilkunastu minutach, jednak przytrzymała mnie Jennifer Aniston. I dobrze. Film w końcu się rozkręcił, jednak to dużo za mało, by uznać go za w pełni udany.
Peter Bogdanovich pełnymi garściami czerpie z filmów, a nawet klimatu filmów Woody Allena. Uczucie allenowskiego wpływu z jednej strony może radować fanów reżysera, z drugiej lekko irytować. Wolałabym, aby Bogdanovich sam określił swoją stylistykę, zamiast ją kopiować.
Ale do rzeczy. Fabuła może wydawać się skomplikowana, ale to sympatyczna komedia pomyłek. Izabela, call-girl, zostaje wynajęta przez reżysera, który przyjechał do Nowego Jorku do pracy nad nową sztuką. Płatny seks nie jest jednak końcem ich znajomości. Okazuje się bowiem, że Izabela to szukająca pracy aktorka. Dziewczyna przez przypadek zjawia się na przesłuchaniu, której reżyserem jest jej były klient i od tego momentu rozpoczyna się lawina pomyłek, nieporozumień, afer i komicznych zdarzeń.
DZIEWCZYNA WARTA GRZECHU jest filmem wtórnym. Jest nierówny, przez co potrafi nieźle przynudzać. Dodatkowym minusem jest allenowska stylistyka. Mimo to film ma swoje bardzo fajne momenty. Jest ich wprawdzie niewiele, ale można przy nich solidnie parsknąć ze śmiechu. Z pewnością atutem tego filmu jest niesamowita wręcz obsada i to nie tylko w pierwszym planie. Tak właściwie to drugi plan robi całą robotę, a dodatkowym smaczkiem jest gościnny udział Michaela Shannona, Quentina Tarantino, czy Tatum O'Neal. Mnie jednak rozwaliła postać nawiedzonej, zołzowatej psycholożki, w tej roli świetna Jennifer Aniston. Film ma wielki potencjał, szkoda tylko, że fabuła, mimo ciekawego zapętlenia, jest tak wtórna i przewidywalna.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))