Antoine Fuqua to jeden z moich ulubionych reżyserów. Na każdy kolejny jego film czekam z wielką niecierpliwością. Fanom kina nie trzeba przedstawiać dorobku tego reżysera. Facet ma niezwykły talent i oko w przenoszeniu życia ulicy na ekran. Bez nadmuchanej brutalności wyciąga z szamba dramatyzm o przygniatającym ciężarze. Podobną sytuację obserwujemy w SOUTHPAW.
Billy o przewrotnym nazwisku Hope [nadzieja] to dziecko sierocińców. Jego najbliższym przyjacielem jest żona. Powiernik, który rozumie go doskonale, bowiem oboje wywodzą się z tego samego rynsztoka. Billy to uznany bokser. Mistrz. Kiedy ginie jego żona będzie musiał stawić czoła nie tylko tym, którzy do jej śmierci się przyczynili, ale przede wszystkim samemu sobie.
Fuqua stworzył dramat o bokserze, który stacza się na samo dno, by ostatecznie znaleźć motywację i się od niego odbić. Z jednej strony fabuła może wydać się oklepaną. Ile podobnych historii w kinie przedstawiono, trudno zliczyć. A jednak, jest coś w filmie Fuqua'y zajmującego. Dramat wewnętrzny bohatera to jedna warstwa. Drugą jest przyjaźń. Ta, która potrafi przetrwać najcięższe czasy. Przyjaciele, którzy nie tkwią przy boku, gdy jest fajnie, ale którzy potrafią odnaleźć w sobie empatię i bezinteresowność, gdy jest ona wręcz niezbędna. Ilu z nas stać na poświęcenie się osobie wobec której nie powinniśmy niczego w zamian oczekiwać? Takie pytanie zadaje Fuqua i na nie odpowiedź w filmie znajdziemy.
SOUTHPAW to teatr jednego aktora, mimo że drugi plan jest świetny. Jake Gyllenhaal ponownie pokazuje swoje aktorskie umiejętności. Obserwujemy wachlarze emocji od załamania poprzez miłość do agresji. Gyllenhaal nie potrzebuje słów, by te emocje wyrazić. Jego ciało, oczy, wzrok to jedna wielka emocja. Cudowna kreacja! Dodatkowo, jak to u Fuqua'y zacna ścieżka dźwiękowa, ale i bardzo dobre zdjęcia, jedne z lepszych ujęć walk bokserskich, jakie dotąd w kinie widziałam. I może nie jest to najlepszy film reżysera, jednak aktorstwo wystrzeliło ten film w kosmos. Polecam!
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))