Strony

poniedziałek, 21 września 2015

ALLELUIA [2014]




Zachęcona filmem KALWARIA sięgnęłam po kolejny film Fabrice Du Welza ALLELUIA. Niestety nie odnajduję w nim tego, co tak mnie przekonało w KALWARII. No może oprócz naprawdę pokręconej fabuły i zwichrowanych bohaterów. Ale to najprawdopodobniej jest już znakiem firmowym w filmach Du Welza.



Du Welz kreśli nam obraz kochanków Glorii i Michela. Michel jest typem naciągacza, łamiącego damskie serca i wyłudzającego od nich pieniądze. Jedną z jego ofiar była Gloria. Kobieta samotna, wychowująca córkę. Urok Michela tak na kobietę zadziałał, że pozostawiając pod opieką córkę, postanowiła wyruszyć z Michelem na podbój damskich serc, by przy okazji wyłudzić od zauroczonych ofiar gotówkę. Niestety zazdrość Glorii jest silniejsza, niż zdrowy rozsądek i każde bliższe spotkanie Michela z nową ofiarą kończy się niezłą jatką.



Film nie zachwyca. Fabuła nie jest zbyt wyszukana, choć środki, jakie obrał sobie Du Welz dla rozwoju akcji są zaskakujące. Z pewnością sporym atutem tego filmu jest udział aktorki znanej z filmów Pedro Almodovara, Loli Duenas. Świetnie oddała zafiksowaną naturę bohaterki.
A propos natury, a właściwie charakterystyki postaci, ona właśnie uwierała mnie do samego końca. Niestety poziom idiotycznych zachowań, jakie mają miejsce w tym filmie osiągnął szczyt szczytów. Nie potrafię zrozumieć wielu z decyzji bohaterów, a zwłaszcza ze strony męskiej. Brak racjonalnych zachowań i tak dziwny twist w końcówce nie pozwala mi się utożsamić z bohaterami. Można zrozumieć, że oboje byli mega zwichrowanymi jednostkami, że miłość jest ślepa i dla niej człowiek jest zdolny na każde poświęcenie, jednak miłość w tym filmie wydawała się być wyłącznie jednostronna. 



Jakby nie patrzeć ALLELUIA nie posiada przytłaczającej atmosfery z KALWARII. Du Welz wprawdzie kontynuuje tematykę, opowiadając o tkwiącym w ludziach źle, jednak w tym przypadku bardzo nieudolnie.
Moja ocena: 4/10

1 komentarz:

  1. Calvarie to jak na razie jedyny obejrzany przeze mnie film Du Welza. Mam go wśród swoich "petard". Mimo wszystko nie zrażę się Twoją recenzją i sięgnę po "Alleluia" :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))