Strony

czwartek, 22 października 2015

NIE YIN NIANG [2015]




Od kilku ładnych lat nie mogę zrozumieć, jakimi kryteriami kierowało się jury festiwalu filmowego w Cannes w wyborze nagrodzonych filmów. O ile mogą się znaleźć miłośnicy kilku godzinnych, mdłych filmowych wynurzeń Ceylana, czy Malika, o tyle nagrodzonego dziwadła o wujku Boonmee kompletnie nie pojmuję. Podobna sytuacja ma miejsce z chińskim "arcydziełem" ZABÓJCZYNI. Wprawdzie obraz nie otrzymał nagrody głównej w Cannes, jednak zdobył ją reżyser. Czy zasłużenie? Jest to mój pierwszy film Hsiao-Hsien Hou i nie wiem jaki poziom filmów prezentował wcześniej, ale może oceniono artystę za całokształt? Choć oceny ZABÓJCZYNI na portalach filmowych są zaskakująco wysokie, dla mnie ten film to pomyłka.



ZABÓJCZYNI to artystyczna odpowiedź na kino z gatunku wuxia. Większość z Was z pewnością kojarzy film PRZYCZAJONY TYGRYS, UKRYTY SMOK, czy DOM LATAJĄCYCH SZTYLETÓW. W filmach z gatunku wuxia akcja najczęściej toczy się w historycznych czasach chińskiego imperium, a fabuła hołduje sztukom walki. Filmy wuxia cechuje dynamika. I choć ZABÓJCZYNI jest filmem z tego gatunku, dynamiki nie posiada za grosz. Posiada natomiast nadmiar artyzmu, który w wydaniu Hsiao-Hsien Hou jest ciężkostrawny.



Akcja filmu toczy się w dawnych Chinach. Yinniang to młode dziewczę, które dzieciństwo spędziło pod bacznym okiem mniszki. Kobieta wyuczyła dziewczynę morderczego fachu. Gdy Yinniang osiągnęła dojrzałość, otrzymała zlecenie zabicia przywódcy potężnego klanu.



Film jest katorżniczy i nie da się tego ukryć. Ocenić go jednoznacznie też nie jest proste. ZABÓJCZYNI bowiem to artystyczne dzieło. Wizualny majstersztyk. Piękne cacuszko, które pod skorupą jest puste, miałkie i byle jakie. Oprócz malowniczych scenerii, cudownej scenografii, kostiumów, plastycznych ujęć, film jest makabrycznie nudny. Przeciągające się w nieskończoność ujęcia, pozbawione dialogów sceny, które nota bene można by wyciąć w cholerę, a sam film nic by na tym nie stracił. Sceny walki można zliczyć na palcach jednej ręki, a ich choreografia i złożoność jest mało widowiskowa, wręcz żałosna. I gdyby pozbawić ZABÓJCZYNIĘ zbędnych scen, prawdopodobnie trwałaby 40 minut. A tak, przez prawie dwie godziny trzeba znosić tę piękną wizualnie maliznę.
Moja ocena: 3/10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))