Bardzo chłodno odebrałam pomysł realizacji Ant-Mana. Nie przepadam za serią ze Spidermanem i obawiałam się tego samego schematu. Ot, koleś w rajtuzach będzie odczyniał magię, różnica tylko taka, że w skali mikro. Był to również główny powód, dla którego nie poszłam na ANT-MANA do kina. Po seansie stwierdzam, że moje obawy wobec filmu Peytona Reeda okazały się bezpodstawne, a zmyślne CGI z pewnością lepiej wypadłoby na dużym ekranie.
ANT-MAN to kontynuacja Marvelowskiego uniwersum. S.H.I.E.L.D realizuje swoje plany ocalenia ludzkości, a w skali lokalnej dr Hank Pym wynalazł broń, która mogłaby zmienić losy świata. Niestety jego były asystent, Darren Cross, pragnie przejąć badania Doktora w celu budowy nowej, skutecznej broni. Dr Pym wynalazł formułę powodującą zmniejszanie przedmiotów oraz ludzi. Pym nie chcąc, by jego były asystent przejął projekt, werbuje skazanego za kradzieże Scotta Langa, by ten jako Ant-Man, wkradł się do firmy Crossa i przejął wyniki jego badań.
Powiem szczerze, że jestem dość mocno zmęczona adaptacjami filmowymi znanych komiksów. Co roku uszczęśliwiani jesteśmy nowymi przygodami któregoś z kilkunastu znanych superbohaterów. Przejadła mi się ta formuła i czuję przesyt. Obawiałam się, że i ANT-MAN da mi się ostro we znaki. Na szczęście film posiada dość ciekawą fabułę i jest fajnie zrealizowany. Naszpikowany zgrabnym humorem, no i rewelacyjnym CGI. Bardzo sympatycznie nawiązano do Avengersów, co dodatkowo urozmaiciło ten film.
Dużo się mówi o ANT-MANIE jako heist-movie. Motyw rabunkowy jest tu dość istotny, ale to nadal klasyczny komiksowy akcyjniak, który dodatkowo wzmocniono problematyczną relacją na linii ojciec-córka. Na szczęście obyło się bez przesłodzonych scen, a film ma ku temu spory potencjał. Zarówno próby pogodzenia się Pyma z córką, jak i utrata relacji Langa z córką to idealny pokarm dla ckliwych filmideł. ANT-MAN jest bardzo zrównoważonym obrazem, w którym znajdziemy trochę heist-movie, trochę akcji i dramatu oraz sporą dawkę humoru. Dzięki temu nie odczułam przesytu, a całość oglądało się gładko i bez bólu. Fajnie spisał się Paul Radd, którego nie bardzo widziałam w roli Ant-Mana. Jego osoba nadała sporo lekkości tej postaci. Nie można zapomnieć o fantastycznych efektach i ciekawym montażu. Jestem zaskoczona seansem i śmiało mogę polecić ten film wszystkim, którzy poszukują niezobowiązującej rozrywki.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))