Co łączy takie filmy, jak TIME LAPSE z PRIMER, ANOTHER EARTH, czy SOUND OF MY VOICE? To przede wszystkim niski budżet oraz oryginalny, futurystyczny scenariusz. Choć TIME LAPSE nie jest filmem, aż tak dobrym, jak wspomniane tytuły, ale z pewnością wszystkie są warte uwagi. Chciałabym dodać do tego zestawu jeden z moich ulubionych, niesamowicie oryginalnych sajfiaczy - UNDER THE SKIN, jednak budżet tego filmu pochłonąłby budżety wspomnianych wyżej projektów.
TIME LAPSE Bradleya Kinga opowiada o trójce przyjaciół, którzy przypadkiem odkrywają u swego sąsiada ogromną maszynę. Ta maszyna to aparat fotograficzny, który robi zdjęcia zdarzeniom z następnego dnia. Bohaterowie decydują się go wykorzystać, jednocześnie ukrywając mroczną prawdę, jaka się za nim kryje. Perpetuum mobile przyniesie bohaterom sporo kasy z hazardu, ale jednocześnie zwróci uwagę brutalnego bukmachera.
Film Kinga to zabawa gatunkiem. To swoisty mix science-fiction z thrillerem. Do połowy film naprawdę trzyma fason. Ciekawa fabuła, tajemnicza aura i nieprzewidywalność. Niestety w momencie odkrywania kart tej historii, coś zaczyna zgrzytać. Fabuła robi się coraz bardziej zagmatwana, bohaterowie zaczynają irytować, a zakończenie okazuje się najprostrzym wyjściem z możliwych.
Mimo to polecam ten film fanom ciekawych historii bez udziału znanych aktorskich nazwisk. Często zdarza się, że filmy niskobudżetowe trącą amatorszczyzną. W tym przypadku realizacja stoi na wysokim poziomie, a aktorzy również nie przynoszą wstydu. Szkoda jednak, że film od drugiej połowy zaczyna się rozłazić i dławić z braku pomysłu. Szkoda, bo historia jest naprawdę oryginalna i ciekawa.
Moja ocena: 5/10 [mocne 5,5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))