czyli niezobowiązująca komedia na leniwą niedzielę.
Film klisza. Dwóch kolesi, sprzedawców opon, znęca się nad kolegą, biurową czarną owcą, robiąc mu głupie kawały. Zbiegiem nieszczęśliwych okoliczności umiera szef, a nowym szefem zostaje firmowa niedorajda. Role się odwracają. Nowy szef degraduje wspomnianych pracowników na stanowiska sekretarek. I tak zaczyna się gehenna i metamorfoza bohaterów. Panowie z lekkoduchów, lekceważących koleżanki z pracy, po nagłej zamianie ról, stają się dojrzałymi mężczyznami wspierającymi kobiecą niedolę :-)).
Mimo wszystko jest kilka scen perełek. Do jednej z nich zaliczam scenę dylematów jednej z koleżanek, jaki prezent dać mężowi na rocznicę :-)) Kobieca natura jest zbyt skomplikowana, nawet na proste męskie odpowiedzi, które czasami zwalają z nóg :-).
Uśmiałam się głośno wiele razy, więc warto było. Mnóstwo zabawnych scenek sytuacyjnych i świetne dialogi. No i..zapomniałabym, świetna rola od Sean Astin. Długo go nie oglądałam i dzięki bogu przestał mi się kojarzyć z pucołowatym Sam'em z WŁADCY PIERŚCIENI.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))