Film porusza dość drażliwy temat - wychowania szkolnego. Pokazuje je od strony nauczyciela.
Poznajemy ludzi, którzy może niekoniecznie są nauczycielami z powołania, ale mimo to starają się wykonywać swój zawód w należyty sposób. I dbać...dbać o swych uczniów.
Brzmi to może nazbyt górnolotnie, ale jak trudny i ciężki to zawód wiedzą jedynie ci, którzy go wykonują. I zaraz lawiną głosy się zerwą, że przecież, jak to ... nikt nie pracuje po 30 godzin tygodniowo z 2 m-cami wakacji. Pewnie że nie, ale ja pierdolę, te 30 godzin i 2 m-ce jeśli mam się usrywać z rozwydrzonymi bachorami i ich jeszcze bardziej pojechanymi rodzicami. Mam w dupie przerwy świąteczne kilka razy w roku, jeśli jakiś gnój napluje mi w twarz, założy kibel na śmieci na głowę, a ja nie mogę nawet się na niego wkurzyć. Dlatego szanuję tych ludzi i podziwiam ich wytrzymałość psychiczną. Są chyba najmniej docenianą grupą społeczną od której zależy przyszłość naszych dzieci.
Jestem wychowana w czasach, w których nauczyciel potrafił zdzielić gnoja przeszkadzającego na lekcji w łeb i zapanować nad klasą. Dzięki temu był respekt i warunki do pracy, zarówno dla ucznia, jak i nauczyciela. Teraz jest tak, i to film świetnie pokazuje, że to uczeń ustala warunki gry, a nauczyciel jest tylko pionkiem. Bezsilność i parcie na wyniki to dwie rzeczy, które wzajemnie się wykluczają, a które w obecnych czasach są etykietą szkół.
Smutny film, ciężkie tematy. Bardzo dobrze zrealizowany, ze świetną obsadą aktorską. A Brody, ze swym cielęcym wzrokiem, jest rewelacyjny.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))