Dzisiaj jednak zamiast AVENGERS'ów wybrałam francuski kryminał. No cóż...jakoś odechciało mi się lecieć za tłumem i postanowiłam zaszyć się w koncie. I tak pewnie niewiele stracę. Prędzej, czy później odbiję sobie z nawiązką. A dziś stanowczo stwierdzam, że francuskie kryminały żądzą. I jeśli mam oglądać fruwających facetów w rajtuzach, to rzeczywiście chyba wolę wąsatych zbirów z Lionu :-)
Jeśli ktoś oglądał takie tytuły, jak
36 , czy
MR 73 , to z pewnością nie zawiedzie się najnowszym filmem Marchal'a. A propos na faktach.
Historia opowiada losy gangu okradającego banki. Po latach poznajemy losy głównych bohaterów. Do momentu, gdy jeden z członków gangu popada w tarapaty. I tu załącza się główny temat filmu, czyli męska przyjaźń. Oj ciężkie są losy bohaterów, dylematy, problemy. Czacha dymi. Ale mimo patosu, całość jest na tyle znośna, że praktycznie można pyknąć jednym tchem bez zmęczenia.
Polecam, bo to fajne, niezobowiązujące kino męskie, przepełnione braterstwem i męską solidarnością do bólu. Ale trzeba oddać reżyserowi, że miary nie przebrał :-)
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))