Strony

piątek, 15 czerwca 2012

WRATH OF THE TITANS

i obym kolejnej części nie dożyła.
Od samego początku nie byłam fanką filmowych przygód Perseusza. Całość przypomina mi pobieżną ściągę dla amerykańskich licealistów z mitologii greckiej, w której autor odbiega od oryginału, jak szczur przed pułapką na myszy. Nie ma co się dziwić, całość przecież musi być jasna, prosta i przyswajalna, jak instrukcja obsługi ołówka. I tak też w tej części jest. Wszystko jest schematyczne, pompatyczne i wyidealizowane. A że się to logiki nie trzyma, to co za problem. Po co ? Masz się drogi widzu gapić, podziwiać CGI i ubrudzoną klatę Worthington'a. A jak ci się nie podoba, kup se książkę bez obrazków i czytaj :-)))
Moim zdaniem ta część jest gorsza od poprzedniczki. I nie tylko pod względem fabularnym, ale i aktorów znaczących, jakby ubyło. I tylko Ralph Fiennes pozostał diaboliczny, taki jakim go lubię. Całą resztę można by posłać do piachu razem z Kronosem.
Moja ocena: 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))