Luc Besson jest skarbnicą pomysłów. Nieskończoną. Po całkiem udanym filmie akcji
Colombiana przenosi nas w tematykę sci-fi, w której mamy Leona Zawodowca w kosmosie :-) I jak sobie pomyślę, że stoi za pomysłem
Taken 2 , to już nie wiem, czy się bać, czy płakać.
Krótko podsumowując LOCKOUT. Jest to jeden z tych tytułów, które porażają swoją prostotą. Jednak nie w pozytywnym słowa tego znaczeniu. Prostackie są tu zdecydowanie dialogi i postacie. Wszystko jest najgorszym odzwierciedleniem maczomeństwa i totalnego zdziczenia ze wszystkich filmów akcji, jakie widziałam. Główny bohater jest tak zajebiaszczy, że gdyby jego fizis mogła zabijać, to wszyscy byśmy leżeli pokotem przed ekranem. Złoczyńcy natomiast to kompletna banda zezwierzęconych debili. W czaszkach pewnie się im rosa zbiera, bo broń w ich dłoniach ma więcej inteligencji.
Mimo to dało się obejrzeć. Momentami CGI razi amatorszczyzną, ale sceny w kosmosie, nad wyraz poprawne.
Nie uważam tego czasu za stracony, bo filmów sci-fi na lekarstwo, a to jeden z moich ulubionych gatunków. Jednak kwestionowałabym poziom tego dzieła, bo jest on cokolwiek niskich lotów. Miło jednak popatrzeć na Guy Pearce 'a, choć moim zdaniem w takich produkcjach marnuje swój potencjał. Swoją drogą ciekawam ogromnie
Prometeusz 'a i już szlak mnie trafia, że wszyscy go widzieli tylko w Polsce euro, sreuro, olimpiada i na premierę czekać karzą, jak skazańcowi na wyrok.
Moja ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))