Brit Marling ma nosa do pisania futurystycznych historii. Dała popis przy scenariuszu do filmu Druga Ziemia, a i tu nie zasypia gruszek w popiele.
Film opowiada historię małżeństwa, które kręci dokument o nowej sekcie, której przywódczyni uważa się za przybysza z przyszłości. Bohaterowie początkowo powątpiewają. Jednak fabuła tak sprytnie manewruje pomiędzy fałszem a prawdą, że rozwiązanie nie jest tak oczywiste, jak mogło by się wydawać.
Najmocniejszym punktem jest scenariusz i realizacja. Jedno i drugie jest nietuzinkowe, intrygujące i oryginalne. Prowadzenie równolegle kilku wątków wzmaga uczucie tajemniczości i zaciekawienia. Brit współnapisała bardzo dobry scenariusz i szczerze mówiąc, wróżę jej ogromną karierę. Udowadnia, że nie trzeba mieć wora z kasą i speców od reklamy, by film był mocno intrygujący i jednocześnie świeży. Uzupełnia pewną niszę w kinie, która od długiego czasu jest zaniedbana. Futurystyczne kino, ale nie fantastyczne. Ostatnim, którego scenariuszem się zachwycałam był
Za czarna tecza. Uwielbiam takie klimaty i czekam na więcej.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))