Strony

środa, 19 września 2012

TAKE ME HOME TONIGHT

Topher Grace 'a kojarzę głównie z Traffic. I to był jego filmowy debiut. Jakże dobry. Od tamtej pory gra w mniej lub bardziej udanych produkcjach. Raczej z naciskiem na mniej. Ten tytuł również można wrzucić do worka z napisem "marny film".
Topher Grace nie tylko postanowił odegrać główną rolę, ale i wyprodukować i napisać scenariusz. Nie wiem tylko, czy natchnął go zachwyt nad latami 80-tymi, czy pozazdrościł Adamowi Sandler'owi genialnego Od wesela do wesela .
Najsłabszym punktem tego filmu jest scenariusz. Akcja rozgrywa się we wspomnianych, kolorowych latach 80-tych. Bohaterowie są świerzo upieczonymi absolwentami szkół wyższych, przed którymi rozwija się niekończące pasmo sukcesów, albo i nie... jak kto wybierze. Główny bohater należy do tej drugiej grupy. Nie wie co chce robić, kim być i co ze sobą począć. Jedno wie na pewno, to zaliczyć dziewczynę, w której podkochiwał się w szkole.
Scenariusz jest naprawdę marny. Słabe dialogi. Całość to klisza. Główny bohater najpierw okłamuje swoją oblubienicę, potem ją zalicza, potem wyjawia prawdę, tamta się obraża i tak dalej i tak dalej. Totalny chłam. Sądziłam, że może powrót do mojej ulubionej dekady lat 80-tych nada temu filmowi smaczku. I niestety, nic bardziej mylnego. O ile Sandler we wspomnianym OD WESELA DO WESELA rewelacyjnie odwołał się do stylu, zachowań z tych lat. O tyle w filmie Grace'a skończyło się na plakatach Madonny, tapirach i koronkowych szmatach. Tak de facto, tylko muzyka sugerowała, że widz cofnął się w czasie. Absolutny brak klimatu. Totalna nieumiejętność uchwycenia magii tamtych lat.
Jeśli do tej układanki dodamy absolutnie masakrujący wygląd Anny Faris, której usta wyglądały, jak po użądleniu szerszenia, to ma się ochotę obrzygać ekran. Jedynie Dan Fogler ratuje sytuację. Szkoda tylko, że jego postać została tak słabo rozbudowana.
Nie wspomnę również o tym, że film jest zupełnie mało zabawny. Nie można mieć tutaj pretensji do reżysera, który z resztą nakręcił tak genialne komedie, jak Fubar , czy Goon . Jak scenariusz jest beznadziejny, to nawet święty turecki nie pomoże. Ten film to całkowita żenada i zmarnowany potencjał.
 
Moja ocena: 3/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))