Uwielbiam Philip'a K.Dick'a, niestety jednak każda kolejna przeróbka opowiadania "Przypomnimy to panu hurtowo" wydaje się być absolutną wariacją na temat i niewiele tu esencji pierwowzoru można znaleźć.
Ale mniejsza z tym.
Nie będę porównywać tego filmu do wersji Verhoeven'a z 1990, bo to lata świetlne całe, jeśli chodzi o technikę stosowaną w filmie, a i fabularnie te dwie pozycje, mimo konotacji, różnią się niemożliwie.
Czym jest zatem nowa wersja TOTAL RECALL ?
To świetny, efekciarski, wizualnie wypasiony teledysk. Genialne wizualizacje dech zapierają. Budowa szkieletu dwóch światów Kolonii i UFB były zjawiskowe. Widać tutaj czerpanie z wzorców pierwowzoru, jak i chociażby BLADE RUNNER'a. Pod tym względem film jest genialny. Wspaniałe efekty połączone z dość wartko prowadzoną akcją nie pozostawiły złudzeń, co do wysokiej jakości filmu.
Aktorzy zagrali bardzo przyzwoicie, więc i tutaj nie ma się czego przyczepić, no może poza zadziwiającą siłą anorektycznej Beckinsale, przy której umięśniona i wysportowana Biel wymiękała niczym kurczak przy Goliacie.
Minusem z pewnością jest fabuła. O ile różni się ona znacząco od pierwowzoru, o tyle pewne schematy są pozostawione. Podobnie zbudowani bohaterowie, no i clue akcji również zachowano. Odczuwam jednak pewne sprzężenie. Jeśli autorzy postanowili tak znacząco odróżnić się od wersji z 1990, to dlaczego pozostawiono schematy ? Myślę, że całkowite przebudowanie zarówno akcji, jak i bohaterów wyszłoby temu filmowi na dobre. A tak pozostaję w lekkiej jeździe schizofrenicznej, bo to ani remake filmu z 1990, ani ekranizacja opowiadania Dick'a. Ale tak to już z ekranizacjami opowiadań Dick'a jest, że każdy po nich orze, jak może, tworząc jakieś potworki, efemerydy, mutanty i tym podobne. Nie wiem, czy doczekam się wiernej ekranizacji jego dzieł, no może poza SCANNER DARKLY, ale póki co nowa wersja TOTAL RECALL niewiele ma z nią wspólnego. Z pewnością jednak jest to fajna, wizualna uczta, ale nic poza tym.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))