Strony

poniedziałek, 18 lutego 2013

ANTIVIRAL


Biorąc pod uwagę recenzje filmu, raczej ominęłabym go łukiem. Ale jest wokół niego sporo kontrowersji. Powiedzmy sobie szczerze, gdyby nie nazwisko reżysera, raczej mało kto podjąłby ryzyko oglądania tego filmu.
A o jakim reżyserze mowa ? A no, nikim innym, jak o synu David Cronenberg 'a. Brandon raczej nie stroni od korzeni. Wręcz przeciwnie. Mocno uczepił się koszuli taty i poniekąd sytuacja ta owocuje. Jego debiut filmowy ANTIVIRAL otrzymał nagrodę TIFF za najlepszy kanadyjski debiut pełnometrażowy. W sumie nie dziwi nic. Cronenberg'wie to Kanadyjczycy, TIFF to kanadyjski festiwal, a najważniejszym jest wspieranie rodzimej kultury.

Brandon absolutnie nie odcina się od twórczości ojca. I kompletnie się tego nie wstydzi. Nawet tematyka filmu, nie odbiega znacząco od tej kultywowanej latami przez ojca. ANTIVIRAL zawiera w sobie cechy takich filmów, jak chociażby: Skanerzy, Dreszcze, czy Mucha. Zafiksowani naukowcy, obsesje, kombinacje genetyczne i szaleństwo to motywy łączące filmy Davida z debiutem syna. Mało tego, zapożycza nawet aktorów tatusia. Odtwórczyni gwiazdy Hannah Geist, Sarah Gadon doświadczenie zbierała na planach takich filmów, jak: Niebezpieczna metoda (2011), czy Cosmopolis (2012).

Najmocniejszą stroną filmu jest scenariusz. Tak właściwie, to on oprócz nazwiska reżysera przyciąga widza do ekranu. Jest bardzo oryginalny, momentami obrazoburczy a przede wszystkim aktualny. Aktualny w swojej problematyce. Młody Cronenberg kpi prosto w twarz wytworom popkultury vide celebryci. Film traktuje o młodym techniku firmy farmaceutycznej, który sprzedaje wszelkiej maści wirusy. Jeśli chcesz poczuć się bliżej swej wymarzonej gwiazdy, idola, celebryty, możesz przyjść do niego i za wstrzyknięciem z czarodziejskiej strzykawki zachorujesz na to, co twoi uwielbieni idole. Katar, grypa, czy nawet opryszczka... przez chwilę możesz poczuć się gwiazdą. Gdyby tego było mało, możesz zajść do sklepu mięsnego i kupić sobie kawałek genetycznie spreparowanego mięsa z tkanek swojego ulubieńca. Taka przysłowiowa golonka, szynka, tudzież schab, noszą nazwy twoich ulubionych idoli.
Akcja wprawdzie toczy się w przyszłości. Ale niedalekiej. I to chyba największe sedno w absurdzie sytuacji. Niedaleko nam do połknięcia bakcyla głupoty, który niczym czerw rozprzestrzenia się w mediach. I teraz możemy poczytać o problemach z odbytem naszych gwiazd, pooglądać jak świetnie radzą sobie w łóżku, lub zobaczyć czy po porannej kawie nastąpiło poranne wypróżnienie. Absurd sławy celebrytów dosięgnął i nas, i tu i teraz, i kto wie jak będzie on wyglądał za chwilę. Może właśnie tak jak u młodego Cronenberg'a. Może za parę lat zamiast "krakowskiej suchej" będziemy kupować kiełbachę z tkanek Brad'a Pitt'a, czy Angelina Jolie. Myślę, że paru "chętnych" już teraz by się znalazło :-)

Film wyróżnia się również pod kątem scenografii. O ile w filmach Davida Cronenberga nie oszczędzano na rekwizytach, dekoracjach, strojach, o tyle w filmie syna dominuje minimalizm. Biel ścian, zespala się niemal z bielą skóry bohaterów. I gdyby nie piegi na skórze głównego bohatera mógłby się zlewać z otoczeniem. Wszędzie dominuje surowość. Nawet aktorzy są oszczędni w gestach, co sprawia, że z filmu autentycznie wieje chłodem. Nie jest to zarzut. To raczej konsekwentnie dobrana forma przystosowania otoczenia do szpitalnego, naukowego środowiska, w którym toczy się akcja.

Niestety na tym kończy się mój zachwyt filmem. Po prostu mnie nie porwał. Może ze względu na ów minimalizm, oszczędność i surowość scen, film się po prostu dłużył. Obraz swoim klimatem mocno przypomina mi BEYOND BLACK RAINBOW Panos Cosmatos'a. Nie mam pojęcia czy panowie się znają, nie zdziwiłabym się. Nie sądzę, by światek filmowy Kanady był aż tak duży. Te dwa filmy z pewnością łączy gatunek, trochę i tematyka szalonych naukowców i futurystyczny klimat. Jednak o ile w BEYOND...chwyciłam haczyk, o tyle tutaj haczyk gonił rybę. I nie uchwycił. 
Jedno jest jednak pewne, młody Cronenberg ma oko, ma pomysł, ma styl. Z takiego mixu z pewnością coś z czasem wyjdzie. Bardzo na to liczę i sobie poczekam.
Moja ocena: 5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))