Strony

niedziela, 24 marca 2013

OBŁAWA




Nadrabiania zaległości w kinie polskim ciąg dalszy.
I również tematyka nie pozwala się zrelaksować. I również ciężkie, mroczne i gęste od emocji kino.
Nie będzie treści zbyt wiele, bo wystarczająco wiele wiadomo na temat tego filmu. Nie będę się również czepiała wątków historycznych, bo nie taka moja rola. Spojrzałam na ten film pod kątem emocji, które powinny zostać widzowi przekazane, biorąc pod uwagę warunki i czasy, w których akcja filmu ma miejsce.
Nie znam wcześniejszych dokonań Krzyształowicza, a to co zobaczyłam pozwala mi stwierdzić, że jest to kawał dobrej roboty.


Nie znoszę polskiego kina wojennego. Jestem przepełniona tą treścią, a każda nowa powoduje, że przelewam się, jak przepełniona wodą szklanka. Tutaj na szczęście obyło się od napompowanego patriotyzmu, ideologicznych treści z wojenką na ustach i bagnetem w ręku. Krzyształowicz postawił na ludzi. Na ich rozterki i codzienną walkę o przetrwanie w nieludzkich warunkach. Jak głębokie może być oddanie się sprawie ? Ile jesteśmy dla niej w stanie poświęcić ? Gdzie jest granica człowieczeństwa, a gdzie zaczyna się zezwięrzęcenie ?
Aura filmu jest gęsta i przepełniona goryczą. Trudne warunki połączone z dość niewdzięczną robotą. Jednak gdzieś pomiędzy walką o wolność w mikroskali jest jeszcze zwykłe życie. I w nim również toczy się walka. Nie na noże, ale w milczeniu nie do zniesienia. Gęsta atmosfera jest równie przytłaczająca, co pole bitwy.

 
Rewelacyjny Dorociński. Ten facet niewiele musi robić. Autentycznie. Dla mnie jest on typem bohatera romantycznego. Ten hipnotyzujący wzrok. Może być gburem i chamem, ale te oczy.... W jego wzroku rozgrywa się walka wewnętrzna, dramat człowieka. Lubię jego grę. Bez zbędnego świrowania i nadmiaru środków. Proste bycie sam na sam z kamerą. Prostota środków, prostota wyrazu, a sedno i istota zostają przekazane.
Bardzo fajnie Krzyształowicz opowiedział tę wbrew pozorom prostą w historię. Tragizm utrzymywał i stopniowo potęgował przeplatając czas teraźniejszy akcji z czasem przeszłym na przemian je mieszając i wprowadzając nowe wątki. Dzięki temu co chwilę, jakby z zaskoczenia, dowiadywaliśmy się czegoś nowego o bohaterach. I myślę ... słuszna ta nagroda Orły, którą film ten otrzymał.
Zastanawiam się za co natomiast Orły 2013 dostała Rosati. Może za podobieństwo do żydówki :-) ? Nie mam pojęcia. Jej rola była drewniana i pozbawiona wyrazu. Ograniczała się do jednej mimiki, zmarszczonego czoła. Słabe to było. Natomiast rola Sztura w OBŁAWIE była zdecydowanie lepsza niż w POKŁOSIE. Choć postaci z obu tych filmów posiadały dużą dawkę dramatyzmu, jednak w OBŁAWIE Sztur wydawał mi się bardziej dosadny i autentyczny. I to jego rozdarcie - człowieka zagubionego w czasach i miejscu. Z jednej strony twardy i stanowczy, z drugiej totalnie zdruzgotany i przygnieciony miłością, z którą sobie nie poradził.

 
A propos miłości... brakuje mi dopowiedzenia wątku Dorociński - Bohasiewicz. Nie bardzo rozumiem tę relację. Nie została ona uwypuklona w filmie, przez co zbyt dużo znaków zapytania. Krzyształowicz bardzo trafnie skontrastował ze sobą czystą, platoniczną, nieskażoną niczym miłość Dorociński - Rosati, z wymęczonym i wygasłym związkiem Sztur - Bohasiewicz.
Ogromny plus za zdjęcia i muzykę. Ich współistnienie potęgowało dramatyczne warunki w jakich bohaterowie się znaleźli.

To bardzo dobry film i mimo swego stygmatu wojennego jego treść jest jakby uniwersalna. Są bowiem świętości, których się nie kala i jest pewna granica między byciem człowiekiem a zwierzęciem, której się nie przekracza.
Moja ocena: 8/10

2 komentarze:

  1. Mnie też ten film sie podobał,podobnie jak Ty nie przepadam za polskim kinem wojennym i również podobnie chwilowo nadrabiam kino polskie(gorzej z pisaniem o nim).
    Rosati...cóż po tym filmie doszłam do wniosku,że dziewczyna powinna sie zastanowic nad zmianą profesji...może księgową byłaby lepszą?
    Dorociński i Stuhr świetni...chociaż widać,że Dorocińskiemu łatwiej przychodzi granie,a pan Maciej jednak musi sie nieco namęczyć,nastarać...
    I ta atmosfera filmu...mroczna,ciężka...niby typowa dla polskich filmów,bez wzgledu na to czy to komedia,romans czy dramat,a tu fantastycznie pasowała...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))