Strony

niedziela, 22 grudnia 2013

OUT OF THE FURNACE




Tak właściwie zastanawiam się, jaki sens będzie miał mój opis tego filmu. Myślę, że wystarczyłoby napisać NOWY FILM Z CHRISTIAN'EM BALE i większość poczuje się solidnie zachęcona.
No i reguła się potwierdza, z filmu na film, stety czy niestety, CH.B. to nie tylko inicjały znanego aktora, to już znak firmowy, marka, to znak jakości. Bez absolutnej ściemy. I mało kto zauważy, że za kamerą stoi autor świetnego filmu z Bridges'em Szalone serce (2009). I mało ważne, że plecy Bale'a podpiera młody Affleck (zdecydowanie lepsza połowa Affleck'ów), Woody Harrelson, Sam Shepard, Willem Dafoe, Zoe Saldana, czy Forrest Whitaker. Taka plejada gwiazd, a wystarczy, że gwizdniesz Christian Bale a wszystkie gołębie z okolicy obsrają ci dach ;-)



OUT OF THE FURNACE można zaliczyć do filmów z gatunku wielkiej miłości braterskiej lub/i , jak kto woli, z gatunku filmów o zemście. Jednak ta druga opcja nie przypomina mi całej serii genialnych filmów azjatyckich, w których motyw zemsty doprowadzono do perfekcji. Cooper nie skupił się wyłącznie na tym. Rozcieńczył zemstę. Rozwodnił. Nadał wielowymiarowości, przez co film stał się głębszy i bardziej dramatyczny, niż brutalny. Czy dobrze ? Pozostawiam Waszej ocenie. Mnie zarówno motyw zemsty kina azjatyckiego, mocno brutalny i surowy jara niesamowicie. Ale i OUT OF THE FURNACE nie pozwala pozostać obojętnym wobec losów filmowych braci.



Russell () to starszy brat Rodney'a (). Mimo wieku bardzo troszczy się o młodszego brata. Z pewnością wpływ na to miała zbyt wczesna śmierć matki, choroba ojca i pewnego rodzaju życiowe zagubienie, z jakim zmaga się Rodney. Rodney to przede wszystkim chłopak z emocjonalnymi problemami. Mierzi go małomiasteczkowe życie. Nienawidzi jego duchoty i ciasnoty. I wbrew tradycji rodzinnej, zamiast pałać się pracą w fabryce, Rodney zaciąga się do wojska. Wyprawy do Iraku stają się odskocznią, a jednocześnie dodatkowym bagażem schiz, z którymi nie może sobie poradzić. Rodney ma po prostu słaby łeb. Zbyt emocjonalnie podchodzi do życia. A jego wrażliwość nie nadaje się do widoku rozczłonkowanych wybuchami bomb ciał przyjaciół, zmasakrowanych ciał dzieci i kobiet, czy mordowania ludzi w imię służby ojczyźnie. To mocno zagubiony człowiek. Hazard, czy bójki za kasę to jedyny sposób, by wypuścić ze swojej głowy demony. I to one doprowadzą do tragedii, którą jego brat postanawia pomścić.



Można powiedzieć, że film jest teatrem jednego aktora i wiadomo o kim mowa. I choć dramat skupia się wokół postaci młodszego brata, którego rewelacyjnie zagrał Casey Affleck, cała fabuła krąży wokół postaci Bale'a. On rysuje normalność w dość mrocznym świecie, w którym obraca się jego brat. Postać Bale'a to przede wszystkim odnośnik do szerszego zarysowania losów braci. To rodzina skromnie żyjąca, do której od czasu do czasu przykleja się pech, jak rzep do psiego ogona. I ten właśnie pech wypala ogromne piętno na psychice braci. Śmierć matki, choroba i śmierć ojca, więzienie Russell'a, zawód miłosny, wyprawy do Iraku Rodney'a, czy jego kontakty ze światem przestępczym. Wydaje się, że po takiej serii nieszczęść niewiele trzeba, by zerwała się cienka struna w psychice bohaterów ... i tak to rysuje Cooper w swoim obrazie. Nie ma w nim nuty optymizmu. I nawet tłumaczenie młodszego brata, że w końcu chce wyjść na prostą, wydaje się złudne, mamiące i wymijające. 



Film jest przepełniony goryczą. Wobec państwa, które wysyła ludzi na śmierć, a potem pozostawia samopas. Wobec kobiet, które szukają łatwego wyjścia w życiu, choć są usprawiedliwione. Wobec życia, które jest ciężkie i okrutne dla ludzi prostych i skromnych. Fabuła mocne koło zatacza, staje się drobiazgowa i ze szczegółami śledzimy losy braci. Dzięki takiej szczegółowości widzimy, że bohaterowie mają tylko siebie, są jak jedna para rękawiczek. Braterska miłość jest tu ukazana jako nierozłączna więź. Mimo głupot, problemów, niesnasek, które gdzieś tam po drodze mogą wyniknąć. Choćby się paliło i waliło, zawsze jeden za drugim stoi podporą. Tak zobrazowana zależność nadaje końcówce sensu. A to co się wydarzy ostatecznie w moich oczach jest usprawiedliwione.
Polecam... mocne, dramatyczne kino. Może bez fajerwerków i szybkiej akcji. To po prostu powoli budowany dramat ze sporą dawką emocji i rewelacyjnymi kreacjami aktorskimi.
Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))