Strony

czwartek, 5 grudnia 2013

THE UGLY




Nie jestem jakąś wielką znawczynią kina nowo-zelandzkiego. Jest mi ono równie obce, co lato w styczniu. Tym chętniej więc sięgnęłam po BRZYDALA. A dodatkowym atutem była fabuła, ponieważ jednym z moich ulubionych gatunków filmowych jest thriller, a jeśli traktuje o seryjnym mordercy to memu szczęściu nie ma końca.



BRZYDAL to właśnie seryjny morderca. Jeden z tych wyjątkowych. Nie kierujący się schematami. Jest oryginalny i trudno go jednoznacznie zaszufladkować. I te właśnie kryteria sprawiły, że zainteresowała się nim Pani Doktor. Odwiedza go więc w bardzo specyficznym szpitalu psychiatrycznym. Bada i odkrywa prawdę o mrocznej stronie swego bohatera i motywach jego zbrodni.



Ogromnym plusem filmu jest jego nietuzinkowe podejście do montażu. Przeplatane wizje ze scenami rzeczywistymi, a czas rzeczywisty płynnie przechodzi w sceny retrospekcyjne. Widz co chwila zostaje przenoszony, to z chwil zabójstwa, to do czasów dzieciństwa, by ostatecznie wrócić do przesłuchań w celi szpitalnej i obłąkańczych wizji bohatera.
Bardzo oryginalnie potraktowano postaci szpitalnej ochrony i samego doktora, szefa szpitala. Ciężko się oprzeć podobieństwu do MILCZENIA OWIEC, w którym równie zacietrzewiony doktor Chilton nie przyjmował do wiadomości innego punktu widzenia ponad swój własny. Równie intrygująco potraktowano szpitalną służbę. Źli i okrutni ochroniarze notorycznie terroryzujący pacjenta.
Fabuła jednak nie podąża za obrazem. Mimo rewelacyjnego montażu i oryginalnego podejścia reżysera do uchwycenia tematu seryjnego mordercy ogarniętego manią prześladowczą i schizofrenią, fabuła nuży. Razi również surowość scen, które dla mnie trącą z lekka amatorszczyzną. Przede wszystkim jednak sposób prowadzenia akcji jest z lekka chaotyczny. Czuję spory niedosyt. Brakowało mi zagłębienia się w psychice i wizjach bohatera. Ich przeniesieniu na pozostałe postaci. Jak również rozszerzenia wątku relacji trójkąta Pani Doktor, szef szpitala, pacjent. Każdy z nich bowiem ma odrębne postrzeganie problemu, które jest równie interesujące, co sama postać mordercy.


Mimo mojej ciekawości film mnie nie zachwycił. Choć z pewnością znalazłam tu sporą dawkę oryginalności i świeżego podejścia do opowiadania. Nie są one jednak współmierne do sposobu prowadzenia akcji i ta nierówność nadaje obrazowi poważnej rysy.
Moja ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))