Wiele mam zaległości z kina lat 70-tych, o wcześniejszych już nie wspomnę. Niewiele jest również czasu na ich nadrobienie. W napływie współczesnych tytułów znaleźć czas na kino z lat dawnych graniczy z niemożliwym. Są jednak filmy dla których wypadałoby wygospodarować trochę czasu i odłożyć na bok zalewające nas średniactwo. Do takich tytułów należy z pewnością NĘDZNE PSY, który swym niepokojącym klimatem przywiódł wspomnienia seansów FUNNY GAMES i CUL-DE-SAC.
Podobnie jak w filmie Polańskiego fabuła skupia się wokół pary, która przybyła na brytyjską wieś, by zaznać trochę spokoju od zgiełku miasta i niepokojących zdarzeń, jakie miały miejsce w latach 70-tych w Stanach. Główny bohater jest bowiem Amerykaninem, zaś jego piękna dziewczyna to córka właściciela owej wiejskiej posiadłości. Ich pobyt w tej zapchlonej angielskiej dziurze, w której wydaje się jakby wszyscy ze sobą byli spokrewnieni, szaro-burej i nijakiej staje się wydarzeniem, które budzi z letargu najbardziej haniebne emocje, skrywane pragnienia i zwierzęce instynkty, jakie w ludzkiej duszy grają.
Dramat filmu budowany jest nieśpiesznie. Odnajduję pewien łącznik w thrillerach z lat 70-tych. Akcja tych filmów zanim osiągnie swoje apogeum budowana jest powoli, wręcz ślamazarnie. W pewnym sensie jest to zarzut, z drugiej strony taki rozkład sił w scenariuszu drobiazgowo kreśli postaci, buduje napięcie i układa w całość te psychologiczne puzzle, które ostatecznie nadają temu co dzieje się na ekranie sens. W przypadku NĘDZNYCH PSÓW trudno prosić się o jednoznaczność. Dramat, który ostatecznie ma miejsce niekoniecznie jest krzykiem o wymierzenie sprawiedliwości. Ten samosąd, chłosta, czy lincz to pochodna całej gamy emocji, która w filmowych wieśniakach tkwi, a która znalazła świetną pożywkę, by w końcu dać im upust. I ta pożywka właśnie jest najciekawszą i najbardziej intrygującą kwestią filmu. Ten negatywny obraz kobiety ukazanej jako znudzonej, z lekka perwersyjnej, infantylnej panny puszczalskiej, która szczuje, kokietuje i świadomie gra w gierkę z diabłem. Z drugiej zaś strony cała paleta ludzkich ułomności i skrywanych emocji. Predatorzy są niczym innym niż uśpionym zwierzęciem, które spuszczone ze smyczy daje upust swej tłumionej przez lata agresji. Cechuje ich zazdrość, zawiść, okrucieństwo i niepohamowana żądza. Nie doprosimy się o współczucie, czy szacunek wobec czyjejś własności. To biegające na czterech łapach wilki, które chwytają w zęby to na co przyjdzie im ochota.
Z pewnością zwraca uwagę postać zagrana przez Hoffmana. Jankesa, niespotykanie spokojnego człowieka, który zmuszony jest by walczyć o swoje. Jeśli głębiej się zastanowimy, finalnie jego żądza zemsty i agresja wywodzi się z tych samych głęboko skrywanych emocji, co te u agresorów. Różnica polega na kontroli. Wbrew pozorom niezależnie od wykształcenia, statusu społecznego wszyscy pod przykrywką skrywamy te same emocje. Jednym mniej, drugim więcej trzeba by je z siebie uwolnić. Jedni większą drudzy mniejszą kontrolę sprawują i krócej trzymają tą smycz, która zwie się zasadami, moralnością czy sumieniem. Jakby jednak nie patrzeć NĘDZNE PSY genialnie pokazują, jak niewiele trzeba by wszelkie różnice między ludźmi, które na co dzień dostrzegamy w pewnym momencie się zatarły.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))