Strony

czwartek, 19 czerwca 2014

HELLION [2014]





Produkcje sygnowane przez Sundance rzadko zawodzą. HELLION również do nich należy. Nie jest to może zapierająca dech w piersiach produkcja, ale z pewnością to solidny dramat, dobrze zrealizowany z zaskakująco dobrą obsadą.

Kat Candler przenosi nas do Teksasu. Samotny ojciec wychowujący dwóch synów boryka się ze stratą żony i problemem alkoholowym. Jego zaniedbanie rodziny ma ogromny wpływ na zachowanie dorastających synów. Starszy ma problemy z prawem, a młodszy tylko czekać, a podąży jego śladami. Po kolejnej wpadce wychowawczej pomoc społeczna odbiera ojcu prawo do opieki nad młodszym synem, powierzając go ciotce chłopca. Ta nieoczekiwana sytuacja staje się momentem zwrotnym w życiu bohaterów.



Candler obiektywnie przedstawia bohaterów. Ich zachowania, relacje nie pozostawiają złudzeń co do dalszych ich losów. Trudno współczuć mężczyźnie utraty jednego z synów, kiedy obserwujemy powolne ich staczanie. Brak zaangażowania ojca, buntownicza natura starszego z synów i odwieczny konflikt na tej linii nie pomaga w budowaniu współczucia u widza. Ale wydaje mi się, że reżyserce nie o współczucie do bohaterów chodziło. Bardziej o zwrócenie naszej uwagi, że zatracając się we własnym dramacie bardzo łatwo stracić kontakt z rzeczywistością. Mężczyzna bolejąc z powodu śmierci żony nie potrafi się podnieść z bólu czym zaniedbuje obowiązki wychowawcze. Nieszczęście bohatera wynika z braku osoby, która zwróciłaby mu uwagę na ten problem. Tragedia, która budzi go z letargu to cena, którą przyszło mu zapłacić za własną ślepotę.



Obraz od strony technicznej to przede wszystkim bardzo dobra ścieżka dźwiękowa i zdjęcia. Ogromny atutem są fajne kreacje aktorskie. Sympatycznie było oglądać Juliette Lewis w naprawdę dobrej roli. Bardzo ją lubię, a ostatnio niewiele ją widać na dużym ekranie. Zaskoczył pozytywnie Aaron Paul, a nie darzę go zbyt wielką sympatią. Na uwagę jednak zasługuje młodziutki aktor Josh Wiggis, który bardzo przypomina mi swoją grą aktorską równie utalentowanego młodego aktora Tye Sheridana.
Może nie jest to film, który porywa i oszałamia. Jest to jednak bardzo solidny dramat o ludzkich nieszczęściach, problemach wychowawczych i próbie pojednania.
Moja ocena: 6/10 (choć to mocne 6,5)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))