Zanim reżyser Gela Babluani w 2010 roku popełnił amerykańską wersję 13, w 2005 nakręcił jego europejski pierwowzór. Gdybym miała ocenić te dwa filmy względem siebie to myślę, że dylemat miałabym taki, jak w przypadku filmu Haneke FUNNY GAMES. Zarówno pierwowzór, jak i remake to bliźniacze twory, różniące się głównie obsadą. I trudno jest im cokolwiek zarzucić, bowiem oba te filmy są po prostu dobre.
Jeśli ktoś nie oglądał wersji z 2010 roku zachęcam do zapoznania się w pierwszej kolejności z oryginałem. Akcja toczy się we Francji. Młody i naiwny Gruzin przez zupełny przypadek zwąchał szybką możliwość zdobycia gotówki. Jako, że młodzian i jego rodzina groszem nie śmierdzą, postanawia zaryzykować i pójść napotkanym tropem. Jak się wkrótce okaże, chłopak wplącze się w śmiertelną grę, z której wyjścia są wyłącznie dwa i nie ma odwrotu. Albo śmierć, albo życie.
Film prowadzony jest minmalną ilością środków. Dodatkowej ostrości dodają monochromatyczne zdjęcia i zbliżenia na twarze bohaterów. W tym filmie główną rolę odgrywa dramatyzm, którego odzwierciedleniem jest mimika bohaterów. Ból, strach, złość i pragnienie życia nawzajem przeplatają się, dodając uczestnikom grupy dodatkowego kopa adrenaliny.
Świetny film i szczerze polecam. To taka minimalistyczna perełka, na którą rzadko się trafia, a częściej mija niepostrzeżenie. Z pewnością te parędziesiąt minut z bohaterem przyprawi Was o dopływ szybszej krwi do mózgu.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))