Mam mało klarowne odczucia po seansie z DOPE. To genialny wizualnie obraz, z rewelacyjną muzą. I tu fani oldskulowego hip-hopu powinni zacierać ręce. Z takim bananem na pysku powinnam dać temu filmowi bardzo wysokie noty. Sporo tutaj również sarkazmu i ironii zwłaszcza bazującej na rasowych uprzedzeniach. Najwyraźniej amerykańscy murzyni nie do końca wyzbyli się poczucia niższości, a biali nadal to świetnie wykorzystują. Koło się toczy, karawana jedzie dalej, a psy szczekają. Gdzie zatem leży problem?! Ano w fabule. Jest pełna klisz i nierówna.
O czy zatem mowa?! Przenosimy się do amerykańskiej szkoły. Trójka przyjaciół, geeków, przypadkowo zostaje wplątana w narkotykowy biznes. Chcąc pozbyć się problemów przyjaciele będą musieli wykazać się cwaniactwem i przedsiębiorczością.
Tak jak już wspomniałam film bazuje na różnicach rasowych. Sporo tutaj odwołań do problemów, które dotykają czarnoskórych w Stanach. Nie wiem czy zamierzeniem reżysera było utrzymanie widza w tych stereotypach, czy wręcz przeciwnie. Ja odebrałam ten obraz w ten sposób, że czarny to gangster i przestępca, do tego nieuk i ignorant, a tylko nieliczni mają na tyle inteligencji i ambicji, by wybić się z dna. Do tego odwieczna fiksacja na dupy, bling bling i mamonę sprawia, że większość z czarnych wybiera easy way lub no way.
Z pewnością ogromnym atutem DOPE są genialne ujęcia oraz klimat lat 90., którzy stworzyli główni bohaterowie. Do tego rewelacyjna ścieżka dźwiękowa, która nadaje uroku i tempa filmowi, a Pharrell Williams dodał do niej swoje nowe "kawałki". Gdyby nie te atuty całość byłaby, krótko mówiąc, nieznośna. DOPE bowiem niewiele różni się od schematu historii o naiwnych bohaterach, którzy przez przypadek stają się trybikiem w gangsterskiej machinie i muszą zrobić wszystko, by ujść z niej z życiem. Mimo to, Famuyiwa stworzył taką atmosferę w DOPE, że nawet owe schematy są zjadliwe i łatwo przyswajalne.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))