Złośliwi mogą mówić, że DEMON został wypromowany przez śmierć jego reżysera, Marcina Wrony. Myślę, że wbrew malkontentom, ten film sam sobie świetnie radzi i bez takiego rozgłosu. Zaskakująco dobra, jak na kino polskie, realizacja, świetne zdjęcia, bardzo dobra ścieżka dźwiękowa i aktorstwo wystarczają, by nawet słabe momenty przeszły niemal niezauważalnie. Szkoda, że Wrona nie nakręci więcej filmów, bo w maglu polskich, młodych reżyserów, on wybijał się ponad przeciętność. Pozostaje nam DEMON, CHRZEST i MOJA KREW, by pamięć o Marcinie Wronie nie przeminęła. Polecam te filmy, bo to jedne z lepszych produkcji polskich ostatnich lat.
DEMON opowiada nam mroczną historię o mężczyźnie, którego opętał duch, dybuk. Żaneta poznaje Piotra w Anglii, ale to w wiosce dziewczyny planują wesele i przyszłe życie. Kiedy Piotr odkopuje szkielet ludzki, jego osobowość radykalnie się zmienia. Doznaje dziwnych wizji, słyszy głosy, przez co uchodzi za chorego psychicznie.
Wrona nakręcił mroczny, wciągający film. Odnajdziemy tutaj wiele zapożyczeń z WESELA Smarzowskiego, jak i WESELA Wyspiańskiego. Zarówno bohaterowie, jak ich perypetie stanowią wyrazistą inspirację. Odnajdziemy tutaj oniryczną atmosferę łączącą kulturę żydowską ze staropolską, ale i współczesny, ostry cynizm. Autorzy nawiązują do historii przedwojennej, do kultury żydowskiej i ciemnej historii Polski tamtych czasów. To one staną się spoiwem pomiędzy bohaterem, a jego tajemniczym znaleziskiem.
DEMON nie jest klasycznym horrorem i zastanawiam się, czy w ogóle horrorem jest. Końcówka zahacza o kino mistery, a całość buduje nam dość mroczny, tajemniczy thriller. Marcin Wrona bardzo dobrze odnalazł się w tym trudnym gatunku. Niepokój był odczuwalny, a tajemnicza fabuła nadawała historii ostrego smaczku. Nie obyło się jednak od dłużyzn, choć na tle tego gatunkowego misz maszu szybko odszedł w niepamięć. Podobał mi się ten film z dwóch powodów. Jest to jedna z niewielu dobrych, polskich produkcji, które zahaczają o gatunek horroru. Głównie jednak podobał mi się ze względu na profesjonalną produkcję, która w niczym nie odstaje od zagranicznych kolegów. Warto więc poświęcić te kilkadziesiąt minut na seans z filmem Wrony, zwłaszcza, że nie będziemy już mieli okazji zobaczyć nowy film tego reżysera.
Moja ocena: 7/10
Nie zamierzałam go oglądać, ale zaintrygowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuń