Strony

sobota, 4 października 2014

OPEN WINDOWS [2014]




Kusi obsada, oj kusi. Wprawdzie Sasha "wielbicielka lodów" Grey zerwała z przeszłością i chwyciła po role dramatyczne i niewymagające zbytniego wysiłku fizycznego, o tyle Wood powoli wpada w szufladki, jakie wytyczył mu MANIAC. A szkoda. Świetnie się sprawdza zarówno w rolach psychopatów, jak i chłopców o neurotycznej naturze. I o ile mogłoby się wydawać, że Grey będzie modelem flagowym tego filmu, o tyle bez Wood'a byłaby to skończona drętwota.



Nie znam wcześniejszych dokonań reżysera Nacho Vigalondo, który raczej specjalizuje się w filmach z dreszczykiem. Z tego co udało mi się sprawdzić nie za dobrze oceniane są jego filmy, a i OPEN WIDNOWS nie podniesie mu średniej. 
Vigalondo nie odcina się od gatunku thrillera. Fabuła OPEN WINDOWS to historia o intrydze zaplątanej niczym węzeł gordyjski. Opowiada o zafiksowanym fanie pewnej aktorki, który pewnego spokojnego wieczora pada ofiarą internetowego hakera. Ów haker poprzez wymówkę pomocy w zbliżeniu się fana do jego obiektu westchnień umiejętnie go manipuluje i wciąga w machinę kryminalnych zdarzeń. Nie jest to jednak jedyny motyw filmu, bowiem Vigalondo stara się ubrać tę intrygę w jeszcze bardziej zagmatwany i pokrętny spisek.



Początek filmu wydawał się intrygujący. Sprawnie wciągnął mnie w następujące po sobie zdarzenia, lecz im bardziej akcja zaczynała się zapętlać, tym bardziej traciłam w niej sens i logikę. Nie podobała mi się wielowątkowość, która skutecznie zakłócała pierwotny motyw OPEN WINDOWS. Vigalondo nieumiejętnie poprowadził akcję. Spowolnienia, zbędne gadulstwo, osadzenie bohaterów w jednej scenerii wywołało efekt monotonii. A im bliżej końca, tym mniej sensu widziałam w rozwiązaniu całej intrygi. 
Vigalondo w mało umiejętny sposób próbował uchwycić problem prywatności osób publicznych, zwłaszcza aktorów i celebrytów. Niedawno mieliśmy doskonałą możliwość przekonania się o tym po upublicznieniu prywatnych zdjęć Jennifer Lawrence. Jednak sposób realizacji i ujęcia tej kwestii kompletnie rozmył się lub/i został przykryty mdłą warstwą kryminalnej zagwozdki.



Film nie zachwycił również pod kątem aktorstwa. O ile Wood sprawdza się w tego typu konwencjach doskonale, co udowodnił już w MANIAKU, KRONIKACH LOMBARDU, czy GRAND PIANO, o tyle Grey nadal pozostaje wizualną maskotką. Do aktorki dramatycznej jest jej za daleko, natomiast w scenach rozbieranych sprawdza się doskonale. 
Niekoniecznie więc polecam, chyba że ktoś naprawdę pała miłością do Grey, czy lubi aktorstwo Wood'a. Mnie ten film, a zwłaszcza ostatnie 40 minut, zmęczyło maksymalnie.

Moje ocena: 4/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))