Agnozja hiszpańskiego reżysera Eugenio Mira nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Ten bardzo przeciętny i niemrawy thriller ubarwiał klaustrofobiczny klimat i piękne zdjęcia. Mira emigrując zarobkowo nie stracił nic ze swego mrocznego stylu, a nawet go nieco ulepszył. GRAND PIANO to bardzo nastrojowy, klaustrofobiczny, duszny thriller, który klimatem oddaje charakterystyczny nastrój osaczenia w kinie De Palmy, czy Hitchcocka.
Ogromną zaletą tego filmu jest czas. Te niespełna 90 minut filmu rozpędza się od samego początku. Rozwlekłe pogadanki o dupie Maryni zastąpiono krótkim wprowadzeniem widza w postać głównego bohatera, pianisty - wirtuoza Toma Selznicka. Selznick to cudowne dziecko. Posiada wszystko, o czym mężczyzna w jego wieku może wyłącznie marzyć. Kariera, pieniądze, sława i piękna, zdolna żona. Jest jednak mała rysa na tym idealnym obrazku. Tom przez większość kariery toczy walkę pomiędzy swoją ambicją i introwertyczną naturą. Znany jest ze swej kapryśnej osobowości. Selznick jest podziwiany, ale i wyśmiewany. Jego błędy muzyczne i pomyłki stają się jego nemezis. I kiedy ma okazję się w końcu zrehabilitować czeka go wielka niespodzianka w trakcie jego koncertu.
Mira idealnie oddał nastrój niepewności, strachu i osaczenia głównego bohatera. I choć wymiana dialogów pomiędzy bohaterem, a jego oprawcą może momentami nużyć, to te właśnie dialogi tworzą suspens. To na nich Mira buduje napięcie. Niewiele jest bowiem w GRAND PIANO przemocy fizycznej. Cała ta intryga skupia się na relacjach ofiara - kat, a tłem dla niej jest muzyka klasyczna.
To bardzo oldskulowy film. Bez fajerwerków, technicznych nowinek, choć wtopienie twarzy Wood'a w postać prawdziwego pianisty jest wręcz niezauważalne. Cudownie oddany mroczny, ciasny i otępiający klimat, niczym w BERBERIAN SOUND STUDIO. No i Wood, który w MANIAKU udowodnił, że potrafi grać w filmach psychotycznych. I choć nie jest on czarnym charakterem GRAND PIANO, idealnie wpasowuje się w jego konwencję.
Dziwi mnie tak słaby rozgłos wokół tego tytułu. Dziwił również w przypadku MANIAKA. I czasami mój nos psa myśliwskiego sprawia, że nie omijają mnie takie właśnie perełki, które przeciętnemu widzowi przeszłyby koło oczu. Strata byłaby wielka. W zalewie miałkich i sztampowych produkcji zarówno MANIAK, jak i GRAND PIANO to oryginalne i ponad przeciętne filmy. Polecam.
Moja ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))