Nie miałam w planach tego filmu. Głównie ze względu na moją niechęć do serii JACKASS. Nie fascynuje mnie robienie z siebie wała pod publikę, a chamskie, ordynarne, głupie zachowanie odstrasza mnie bardziej niż muchozol brzęczące robactwo. Złamałam się głównie za sprawą pozytywnych opinii. Knoxville zestarzał się zaistniała więc nadzieja na zmianę klimatów sprzed lat. A sam fakt udziału Spike Jonze w scenariuszu dał mi mocno do myślenia.
Idea JACKASS została zachowana. To nadal robienie z siebie wała i wkręcanie niczego nieświadomej publiki w niewybredne żarty. Różnica w stosunku do poprzednich części jest jednak znacząca. BAD GRANDPA posiada fabułę. Nie jest ona wyszukana, jak i sam tytuł nawiązujący do filmu BAD SANTA. Oto 80-letni dziadek po śmierci żony ma za zadanie odwieźć swojego wnuka zięciowi, gdy jego córka, a matka chłopca ponownie trafia do więzienia. Rodzinka jest kolorowa. Dziadek to seksista, szowinista, rasista, a skoro jabłko nie pada daleko od jabłoni, po reszcie rodzinki można spodziewać się tego samego. Bohaterowie przemierzają więc kolejne stany, a na ofiarach swych głupich gagów nie zostawiają ani jednej suchej nitki.
Ten quasi film drogi to zbiór przezabawnych sytuacji, które buduje dziadek wraz ze swoim wnuczkiem. Obaj sugestywnie i skutecznie wkręcają w przeróżne, absurdalne sytuacje napotkane osoby. Przechodząc od sceny do sceny tych wybryków, aż dziw człowieka ogarnia, że uczestnicy potrafią być aż tak łatwowierni, a i czasami nawet głupi. Jakby nie patrzeć żartów jest co niemiara. Nie są one wyszukane, wręcz przeciwnie. Wiele tu przekleństw, seksistowskich tekstów, wulgarnego i obscenicznego zachowania. Cóż... nic co ludzkie nie powinno być nam obce, szczerze się ubawiłam, a oczy coraz szerzej otwierały mi się ze zdumienia. Najbardziej rozbawiła mnie jednak scena na występie Małej Miss. Genialne posunięcie, genialne rozegranie, a widok min rodziców był po prostu bezcenny.
Można się smucić nad postępującą hipokryzją i zidioceniem społeczeństwa zostawiam to jednak mimochodem. Film z założenia miał być niezobowiązującą rozrywką z gatunku tak głupie, aż śmieszne i cel ten osiągnięto. Dodatkowy plus za rewelacyjną charakteryzację Knoxville'a i małego geniusza u jego boku, chłopaczek zagrał pierwszorzędnie.
Moja ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))