Debiut kinowy Joachim Trier 'a. W porównaniu z ostatnio oglądanym OSLO, 31. AUGUST raczej zawiódł niż zachwycił.
Historia dwóch przyjaciół, którzy pragną zostać pisarzami i tylko jednemu z nich udaje się odnieść sukces na tym polu. Niestety zwodnicza sława jest tak ogromnym ciężarem dla głównego bohatera (Lie), że kończy on w szpitalu ze zdiagnozowaną psychozą.
Ciężki temat, jeszcze bardziej niż w przypadku drugiego filmu Trier'a. Do tego dość zagmatwana tematyka. W pewnym momencie się pogubiłam. Nie wiem już, czy to dramat, czy komedia, bo trzeba przyznać, że poczucie humoru jest świetne, a i dramatyzm znaczny.
Autor po raz kolejny porusza masę wątków. Z jednej strony przedstawiony jest problem dojrzewania i wchodzenia w dorosłość, z drugiej dość szeroko poruszony wątek przyjaźni.
I tak jak w przypadku OSLO, 31.AUGUST mamy do czynienia z niezłym montażem i zdjęciami. Również i tu prowadzona jest narracja, która opowiada losy bohaterów z różnych perspektyw. Daje nam możliwość poznania ewentualnych opcji życia bohaterów i ich analizy. Jest to naprawdę fajne rozwiązanie, bo kto z nas nie chciałby znać odpowiedzi na przereklamowane, a jakże życiowe "co by było gdyby ?".
Po raz kolejny widzimy Anders Danielsen Lie i po raz kolejny gra on wielce złożoną i skomplikowaną postać. Widać, że świetnie czuje się w tych rolach i równie dobrze mu one wychodzą.
Całość jednak jest zbyt zagmatwana i niejednoznaczna. I tak jak w OSLO, 31.AUGUST mogłam bez problemów zidentyfikować się z bohaterami i sytuacjami, w których się znaleźli, o tyle tutaj miałam z tym ogromny problem. Jednak tendencja u Trier'a jest raczej wzrostowa, więc liczę na to, że jego następny film będzie jeszcze lepszy od poprzednika.
Moja ocena: 6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))