Staram się unikać bajek dla dzieci, chyba że jest rzeczywiście na czym oko zawiesić. Tak jak ma to miejsce w przypadku Pixar'owych animacji. Swego czasu mocno byłam zafascynowana produkcjami CGI, ale od kiedy komputery przejęły miejsce ciężkiej, ale efektownej ludzkiej pracy, zaczęłam bardziej cenić animacje poklatkowe. Może dlatego, że jest to swego rodzaju produkcja z lamusa, którą mało kto potrafi docenić, a jeszcze mniej potrafi zachwycić.
Do czego piję.. w normalnych warunkach nie dotknęłabym OZa nawet pod groźbą krzesła elektrycznego. Dwa powody, które mnie do tego skłoniły, to właśnie ten przepych CGI i Sam Raimi. I poruszając temat Raimi, zastanawiam się nad jego fenomenem, jeśli o takim w ogóle można mówić. Nie da się jednak ukryć, że nie jest to reżyser z przypadku. Popełnił kilka świetnych tytułów. A potem nastąpił lekki zwrot akcji w postaci miernych Spajdermenów i jego urok, w moich oczach prysł. Próba wskrzeszenia formy nastąpiła we
Wrota do piekiel
, by znów osiąść na mieliźnie durnych, holyłudzkich blokbasterów. No i niech mi ktoś wytłumaczy, po co on to robi ? Najwyraźniej albo ma nóż na gardle, albo lubi miernotę i kicz. A przynajmniej nieźle się przy tym bawi.
Cóż ja mogę napisać o tym filmie ? Bajkę o Ozie zna każdy, a przynajmniej powinien. Problem w tym, że do oryginału temu filmowi dalej niż z Polski do Pekinu i z powrotem. Wychowałam się niestety na wersji z Michaelem Jacksonem i Diana Ross z 1978r., gdzie blaszaki, dorotki i strachy na wróble były czymś więcej, niż wygenerowane komputerowo latające małpy. Nie żebym miała coś przeciwko... mnie tylko owej magii brakuje. Gdy za chwilę na świecie będzie więcej grafików komputerowych i informatyków, niż prawników i ekonomistów razem wziętych, efekty podobne do tych w filmie, każdy stworzy w garażu swego domu. Z pewnością nie z takim rozmachem, ale zawsze... a potem nazwie to animacją niezależną i wygra Sundance :-))
Oczywiście ekran tryskał kolorami, pięknymi, animowanymi scenografiami i generalnie nie ma się do czego przyczepić. Co do aktorstwa... hmm jak ocenić komputerową małpę ? Mogę powiedzieć, że była wzruszająca. Ale aktorstwa Zach Braff 'a raczej nie ocenię. Po za tym, jest to bajka dla dzieci, może trochę starszych, więc aktorzy raczej o przysłowiowego Oscara w dramaturgii roku nie walczą. Na osłodę powiem, że irytujący mnie ostatnio poprzez swoje prasowe stejtmenty James Franco , pozytywnie mnie zaskoczył. Czekam na jego debiut reżyserski i oby był dobry.
W przypadku OZa: WIELKIEGO I POTĘŻNEGO niewiele jest do opowiedzenia. Jeśli ktoś lubuje się w CGI i animacji komputerowej to znajdzie tutaj mnóstwo inspiracji i zachwytu. Jest też sporo fajnych, zabawnych dialogów. Zgodnie z zasadą bajek dla dzieci, postaci mają być krystaliczne i jednoznaczne. Są złe czarownice i bardzo dobre wróżki. Jest przesłanie i moralitet rodem z bajek Andersena. A wszystko okraszone odrobiną ironii, czego obawiam się, dzieci nie zrozumieją. Ale w holułudzkim worze zasada jest jedna, im większy target, tym większa kasa. Swoją drogą, chciałabym zobaczyć dziecko, które na dupie usiedzi bite dwie godziny. Anyway, życzę cierpliwości rodzicom :-)
Nie mówiąc o tym, że kraina i bohaterowie OZ to projekcje głównego bohatera. Porcelanowa lalka, która jest odzwierciedleniem dziewczynki na wózku. Małpa, która jest jego pomocnikiem. Czy wszystkie kobiety, które omamił w świecie rzeczywistym. Przemieniona na złą czarownicę, czarodziejka to jedna z wielu kobiet bohatera, które porzucił, a które czuły się zranione. Kraina OZ ma być podróżą bohatera w jego wewnętrzną transformację. Ta podróż jest swego rodzaju wielką alegorią jego dotychczasowych postępków. Tragedia OZ, to zło które uczynił w swym życiu, a dobroć to ta, którą w nim stracił na skutek własnej arogancji, egoizmu i zacietrzewienia.
Także każdy może znaleźć tutaj co chce. Dziecko piękne obrazki, a dorosły tzw.drugie dno. Ech... jak ja lubię taki misz masz. To jeden z tych filmów, które wizualnie porażają, ale treści w tym praktycznie żadnej. A tak w ogóle Panie Raimi, to mógłby Pan tak, a priori, o pół godziny krócej... z góry dziękuję :-)
Moja ocena: 5/10
Tylko 5? No wiesz co... Już same efekty i James Franco zasługują na jakieś 7 :) Chociaż rzeczywiście film mógł być nieco krótszy.
OdpowiedzUsuńProblem w tym,że oceniam całość. I tak .. film 3, efekty 7 i średnia wychodzi 5 :-)
UsuńNiestety liczby nie chcą kłamać ;-)