Przestrzegano mnie przed tym filmem i muszę stwierdzić, że przyłączam się do grupy osób, które uważają nowy film Ric Roman Waugh za słaby. A zbiegiem okoliczności, wczoraj w TV puścili jego Skazaniec (2008). Jedyne co mogę powiedzieć, to fakt, że o wiele przyjemniej oglądało się wytatuowanego Kilmera, niż byka z małą głową zwanego The Rock. Facet wyglądał w tym filmie komicznie i nawet etykieta pierwszej poważnej roli w jego dorobku niewiele mu pomogła.
INFILTRATOR to historia oparta na faktach. Głównemu bohaterowi, włascicielowi firmy budowlanej syn z pierwszego małżeństwa sprawia niezłą niespodziankę. Gówniarz przez własną młodzieńczą głupotę i naiwność wpada w tarapaty. Grozi mu bowiem 10 lat z życia za szmuglowanie narkotyków. Na szczęście ma umięśnionego i wypchanego testosteronem ojca, który postanawia wybawić chłopaka z opresji i bierze na swoje mega szerokie bary odpowiedzialność za pomoc policji w schwytaniu bosa narkotykowej mafii. Pod przykrywką własnej działalności pomoże mafiozom w nielegalnym przemycie. A wszystko po to, by synalek nie odsiedział w kiciu przymusowego urlopu.
Ten film to klisza klisz. Zwolennicy powiedzą jak to ? przecież to fakty ? Fakty jednak nie mają tu wiele do powiedzenia. To scenariusz kładzie na łopatki życie. Tandetne dialogi. Akcja rozwinięta jest w sposób pretensjonalny, a bohaterowie są wycięci z kolorowanki. Ich motywy postępowania są prostackie. Mogłabym się tu rozpisywać nad prostotą ukazaną w filmie, ale szkoda na to czasu. Cała konstrukcja filmu jest jak dla przysłowiowego kretyna. Reżyser tłumaczy widzowi decyzje bohaterów, jakby miał do czynienia z dziećmi. Wszystko jest wyłuszczone na tacy. Nie mówiąc o aktorstwie. Nawet Sarandon przewalająca gałami wyglądała jakby połknęła kawał kloca. Johnson niestety nie pozostawia wiele nadziei na przyszłą karierę dramatyczną. Po prostu się do tego nie nadaje. To słoń w składzie porcelany. Absolutnie nie pasuje do tej roli, a nawet nie ma wystarczającego warsztatu, by przekazać na zewnątrz emocje, jakie musiały targać jego bohaterem. Najbardziej jednak szkoda mi było roli dwóch bardzo fajnych i utalentowanych aktorów (Benjamin Bratt , Barry Pepper), którym ich własne postaci wyrządziły krzywdę nie do opisania. Można by powiedzieć, że to policzek w twarz dla całej ekipy :-)
Nie lubię filmów, które próbują mi wmówić, że nie potrafię myśleć i wysuwać wniosków. Nie lubię, jak ktoś mi tłumaczy rzeczy oczywiste. Rozumiem fakt, że pewne kręgi wolałyby by większość społeczeństwa posiadała IQ Forresta Gumpa, ale bez przesady... nawet kreskówki posiadają więcej zawiłości, niedopowiedzeń i symboliki, niż ten film.
Cóż mogę powiedzieć.. omijać z daleka. Nie warto tracić czasu, zwłaszcza że to prawie dwie godziny przyciężkiej rąbanki, którą nota bene męczyłam trzy dni. I jeśli ktoś się jeszcze zastanawia, czy napis na plakacie "wciągający thriller" coś znaczy, to niech się nie łudzi. Jeśli coś lub ktoś cokolwiek w tym filmie wciąga, to z pewnością kokę w nocha.
Moja ocena: 3/10
Przesada, albo oglądaliśmy inne filmy, dla mnie mocna 9.
OdpowiedzUsuńW kwestii gustu nigdy nie ma przesady :-) i wydaje mi się, że oglądaliśmy ten sam film, który dla mnie jest cienki jak fasolka i zdania nie zmienię, choć ile ludzi tyle opinii...
Usuń