ŁOWCY GŁÓW są ostatnio w ramówce Canal+ i pewnie gdyby nie ten fakt żyłabym w słodkiej świadomości, że ten film to gniot. I niech mnie nikt nie pyta, skąd to przeświadczenie się wzięło, jakoś samo się w mojej głowie uroiło.
To opowieść o cwaniakach. Jak jeden "grubszy" cwaniak, chce prześcignąć drugiego większego cwaniaka. Tytułowy łowca głów (Aksel Hennie) ma wszystko. Piękną żonę nad tzw.wymiar, ekskluzywną hawirę, super brykę i generalny problem z wypłacalnością. Pracuje w filmie poszukującej kandydatów na wysokie, kierownicze stanowiska. W trakcie rozmów kwalifikacyjnych dowiaduje się różnych prywatnych informacji od swoich interlokutorów, które potem cynicznie wykorzystuje do złodziejskiego procederu. Bohater jest typem autentycznego megalomana. Własne kompleksy rekompensuje przerostem formy nad treścią. I gdy tak przypadkiem nasunął mu się skok na grubą kasę, i myśl o wiecznej emeryturze zaświtała mu głowie, nagle spotyka na swej drodze przeciwnika godnego siebie (Nikolaj Coster-Waldau).
To świetny film akcji. Naprawdę nieźle się ubawiłam. Fabuła jest opowiadana w sposób dynamiczny, a gdy już się akcja z naszymi dwoma bohaterami, wzajemnym obwąchiwaniem się i szczuciem, rozkręci to rosnącego tempa nie ma końca. Przy tym scena z traktorem i nadzianym na niego psem oraz przygłupimi policjantami rozbawiła mnie do łez.
Co jest zaskakujące to forma. Nie jest to bowiem heist-movie, jak mogłaby sugerować fabuła. Z jednej strony mamy pościg za bohaterem, knucie intryg i węszenie spisku. Z drugiej inteligentną grę, jaka na co dzień rozgrywa się między ludźmi - ostatnia scena z policjantem jest tutaj wielce wymowna.
To przede wszystkim bardzo inteligentny kawałek kina. Przy tym jest na tyle uniwersalny, że każdy w nim znajdzie coś dla siebie. Jedni polubią w nim otoczkę kryminalną, drudzy humor, znajdzie się tutaj kilka fajnych scen dla miłośników hard-core. A manipulacja i intryga jest głównym motywem przewodnim obrazu.
Zaskoczyła mnie też rola Nikolaj Coster-Waldau, którego kojarzę z filmu MAMA. W przypadku amerykańskiego filmu, jego postać nie zrobiła na mnie szczególnego wrażenia. Można nawet stwierdzić, że miał dość płytką rolę do odegrania. Tym razem jednak odniosłam wrażenie, jakby rola villain'a w ŁOWCY GŁÓW była wprost dla niego stworzona. Fajnie zagrał zimnego, chłodno kalkulującego człowieka. W przypadku Aksla Hennie nie byłam jakoś specjalnie porażona. Widziałam go w zdecydowanie lepszej kreacji - 90 MINUTTER . Z resztą dwóch cwaniaków w filmie, ich hardość i przerośnięte ego to dawka bardziej, niż wystarczająca.
Także z czystym sumieniem mogę ten tytuł polecić każdemu, kto jeszcze filmu nie oglądał. Świetne tempo, porywająca historia i fajna intryga. Seans przeleciał mi w oka mgnieniu. Teraz to już się boję, co z tego filmu zrobią amerykanie :-)
Moja ocena: 7/10
Czuję się zachęcona :)
OdpowiedzUsuńExtra...:-) To czekam na twoją reckę :-)
Usuń