Powiem szczerze, że bez werwy podeszłam do filmu TRUMBO. Na myśl o kolejnej biografii zrobiło mi się lekko słabo. Pod natłokiem tego filmowego gatunku straciłam motywację na kolejne tego typu filmy. Zmotywowały mnie jednak Oscary. Muszę przyznać, że film Jaya Roacha to pełne zaskoczenie. Cóż można się bowiem spodziewać po autorze takich dzieł jak WYBORCZE JAJA, POZNAJ MOJEGO TATĘ, czy AUSTIN POWERS?! Jay Roach to reżyser komediowy, a mimo to udało mu się stworzyć wciągającą biografię o geniuszu filmowym, którzy stworzył scenariusze do najwybitniejszych filmów, takich jak: RZYMSKIE WAKACJE, SPARTAKUS, JOHNNY POSZEDŁ NA WOJNĘ, MOTYLEK, czy THE BRAVE MAN. To tylko namiastka jego twórczości, za którą wielokrotnie zdobywał Oscara.
Historia o Donaldzie Trumbo ma jednak inne podłoże, niż tylko wierne odtworzenie jego życiowej pasji, jaką było pisanie. To historia o zacietrzewieniu, fanatyzmie i pogoni za unicestwieniem najważniejszego wroga, jakim był komunizm. Powojenne Stany Zjednoczone wkroczyły bowiem w szczególny okres swojej historii, jakim była Zimna Wojna. Rywalizacja z ZSRR doprowadziła do komunofobii. Rząd szukał zdrajców, szpiegów, ale i zwykłych ludzi związanych z komunistyczną ideologią. Celem było odseparowanie ich od społeczeństwa, wykluczenie, odebranie godności i uniemożliwienie funkcjonowania w normalnym życiu.
Jay Roach, ten jeden z bardziej ponurych okresów w historii Stanów Zjednoczonych ubrał w humor, dzięki czemu film nie jest ciężki, jak betonowy kloc. Ogląda się go wyśmienicie. Jesteśmy świadkami tworzenia historii kina. Pisania wielkich scenariuszy przez Trumbo, ale też lawirowania między idiotyzmami, jakie stworzyło dla artystów państwo. Nagonka na artystów, ich szkalowanie za poglądy polityczne, które nie są zgodne z polityką państwa, w środowisku filmowym zadziwia. Jay Roach nie obawia się przedstawić nam wielu sławnych osób w bardzo bladym świetle. Tak skonstruowana fabuła, pełna ciekawych postaci, intryg i humoru pochłania. Wielkim atutem są tu kreacje aktorskie wyśmienitych aktorów, na których tle błyszczy Bryan Cranston. W jego przypadku nominacja do Oscara jest w pełni zasłużona. Perełką jest natomiast przekomiczny John Goodman.
Polecam ten film. Zarówno historia, jak i realizacja w pełni spełniły moje oczekiwania, co jednocześnie jest dla mnie zaskoczeniem. Nie jestem w stanie wymienić jakiegokolwiek mankamentu. Film pod każdym względem jest dobry, a wizję umila nam jazzująca ścieżka dźwiękowa. Jest to jedna z lepszych pozycji od początku tego roku, a nie było ich wiele.
Moja ocena: 7/10 [mocne 7,5]
Jeśli skusiłbym się na jakąś biografię to byłaby to właśnie ta. Dalton Trumbo właściwie nie zdobył Oscara, bo żadnego nie mógł odebrać. O tym że napisał scenariusz do "Rzymskich wakacji" powiedziano głośno dopiero w latach 90, długo po jego śmierci. W czołówce widniało nazwisko figuranta. Z kolei przy "Brave One" podpisał się pseudonimem, zaś nagrodę dostał na krótko przed śmiercią.
OdpowiedzUsuńNagonka na komunistów nieprzypadkowo została nazwana polowaniem na czarownice. Bo jedno i drugie było wielką paranoją trudną do ogarnięcia przez zwykły ludzki umysł. Przez tę walkę z wyimaginowanym zagrożeniem pozbawiono zdolnych filmowców i aktorów pracy, a scenarzystom odebrano prawo uczestnictwa w sukcesach, które współtworzyli.