Nie znam za bardzo twórczości meksykańskiej reżyserki Patricii Riggen. Obejrzałam tylko jeden jej film, POD JEDNYM KSIĘŻYCEM i nie przypominam sobie by zrobił na mnie jakieś kolosalne wrażenie. Dobry dramat, który szybko wchodzi i o którym jeszcze szybciej się zapomina. Podobna sytuacja ma miejsce z jej najnowszym filmem 33. Różnica polega jedynie na tym, że ilość patosu, ckliwości i rozmemłania w 33 wywindowała Riggen w kosmos.
Jeśli ktoś ma dobrą pamięć to z pewnością pamięta katastrofę górniczą w kopalni złota w Chile, która miała miejsce w 2010r. Podczas tąpnięcia, 700 metrów pod ziemią uwięzionych zostało 33. górników. I to właśnie o tym zdarzeniu mówi fabuła. Obserwujemy skutki tego dramatu, jak i próby wydobycia nieszczęśników na powierzchnię ziemi.
Film jest poprawny w każdym calu. Całkiem przyzwoita obsada, która trzyma w ryzach jałowy scenariusz. Dobre zdjęcia. Bardzo dobre, wręcz realistyczne efekty. Cóż więc się nie klei?! Ano dialogi, ujęcie postaci i ujęcie samego problemu. Po filmach katastroficznych spodziewamy się rzetelnej informacji o tragedii, jej powodów i prób rozliczenia - kto zawinił, dlaczego i czy znaleziono odpowiedzialnych za błędy. Film Riggen skupia się za bardzo, jak na moje standardy, na podłożu emocjonalnym. Za dużo tu wyrywania włosów rozpaczających kobiet, wycia i wrzasków. Wprawdzie istotnym jest, że to dzięki interwencjom rodziny przyspieszono próby wydobycia górników na powierzchnię, jednak poświęcenie temu zdarzeniu połowy filmu jest przesadą. Nie podobało mi się również ujęcie postaci, które były z metra cięte. Od razu rysuje się nam przywódca stada, a cała reszta niewiele ma do powiedzenia i to dosłownie. Co najgorsze natomiast, to fakt, że Riggen nie podjęła żadnych prób rozliczenia tej tragedii. Napomknęła jedynie półgębkiem, że górnicy zostali dosłownie wy...ani przez koncern górniczy. I jedyny wniosek, jaki rysuje się po obejrzeniu tego filmu to taki, że biedny człowiek to przedmiot, który jak się zużyje, to się go pozbywa.
33 to film łopatologiczny, nie wnoszący nic do tematu dramatów katastroficznych i realizujący problem po łebkach. Ilość ckliwości, rozpaczy i histerii jest niepotrzebna. Jest to jeden z tych filmów, które z pewnością zapomnę po tygodniu. I o ile technicznie film pozostaje bez zarzutu, o tyle tak przedstawiona historia kompletnie do mnie nie przemawia.
Moja ocena: 5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))