THE FINAL GIRLS to zabawne połączenie PIĄTKU 13-GO z BOHATEREM OSTATNIEJ AKCJI. To nic innego jak pastisz kina grozy z lat 80-tych. Wszystko tutaj jest przekoloryzowane. Od postaci zaczynając na scenografii kończąc. Ubawiłam się świetnie. Sporo tutaj nie tylko sytuacyjnego humoru, ale i zabawnych dialogów. Kilka postaci jest niemożliwie groteskowych, więc o ból przepony nie trudno.
Pierwsza część filmu toczy się w czasach współczesnych. Młodziutka Max to córka znanej, drugorzędnej aktorki, która wsławiła się rolą naiwnej nastolatki w trzeciorzędnym camperze. Max straciła matkę w wypadku samochodowym. Po latach jej znajomi zapraszają ją na noc z filmem, w którym wzięła udział jej matka. Gdy w kinie wybucha pożar, Max wraz z przyjaciółmi w tajemniczy sposób przenoszą się do lat 80-tych, wprost do akcji wyświetlanego na kinowym ekranie horroru.
THE FINAL GIRLS to żaden horror. Strachu tu nie uświadczymy, a jedynie solidnie się ubawimy. Reżyser znany z filmów komediowych skupia naszą uwagę na przerysowanym scenariuszu. Można uznać, że wszystko w tym filmie jest wyolbrzymione. Ma to jednak sens. Fabuła filmu w filmie to typowy, schematyczny camper. Domek w środku lasu i szalejący brutal z maczetą, pragnący pomścić swe krzywdy. Gdyby nie groteskowe postaci, czy przekomiczne dialogi, film byłby jednym z wielu i zginąłby niezauważenie.
Miałam sporo obaw przed seansem. Na szczęście zniknęły po 15-stu minutach trwania filmu. Nie jest to film wymagający, ze złożoną, dramatyczną fabułą. Ma być zabawnie i jest zabawnie. Może razić durnota, ale z drugiej strony ten film ma być właśnie bezmyślny. Durny i zabawny i taki też jest. Fajnie też dobrano obsadę. Długo nie widziałam Malin Akerman i choć jej rola zdecydowanie nie należy do wymagających i tak świetnie się ją oglądało. Duże zaskoczenie w duecie Alia Shawkat i Nina Dobrev. Mam wrażenie, że producenci wygrzebali te aktorki z podziemi. Jeśli więc szukacie mało skomplikowanej rozrywki, to ten film szczerze Wam polecam.
Moja ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))