Wiele jest niepochlebnych opinii na temat najnowszego filmu Burton'a. Dla mnie jest to świetna komedia okraszona typową dla jego filmów barokową scenografią i oryginalnym scenariuszem.
Zdecydowanie najmocniejszą stroną są dialogi. Zwłaszcza te wypowiadane przez bohatera granego przez Depp'a. Anachronizmy w połączeniu ze współczesnym językiem są tak komiczne, że boki całe zrywałam. I chyba najlepiej wychodzą w staroangielskim, więc polecam wersję bez tłumaczenia.
W sumie nie mam się wiele do czego przyczepić. Genialne role aktorskie. Zdecydowanie pozytywnie zaskoczyła Green. Przekonałam się do niej już po filmie
Lono, ale i z czarnym charakterem jej do twarzy. Tylko manieryzm Depp'a trochę już razi. Po ostatniej serii przygód Pirata jego mimika i zachowanie nabrały jednostajności. Nie jest znowu na tyle tragiczny, by mnie odrzucał. Szkoda tylko Bohnam-Carter. Nie miała zbyt wiele pola do popisu. Zbyt mało rozbudowaną postać dostała, by w pełni rozwinąć skrzydła.
Nie uważam by był to najsłabszy film Burton'a. Po
Alicja w Krainie Czarów , nie może być chyba gorzej, z naciskiem na chyba :-) Myślę, że trzeba podejść do tego filmu bardziej jako do pastiszu rodziny Addamsów połączonych z całą serią filmów o Nosferatu. Naprawdę można się ubawić. Mnie osobiście ten humor przypadł do gustu. Większość z nas przyzwyczajona jest do widowisk jakie serwuje nam Burton od dłuższego czasu. Ten film nie jest widowiskiem. To po prostu śmieszna komedia o wampirze, który próbuje odnaleźć się w rzeczywistości, która jest dla niego równie obca, co dla nas spotkanie z ósmym pasażerem Nostromo :-)
Moja ocena: 8/10 (dodatkowy punkt za szpetną Panią Cooper :-) )
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))